Czego
oczekujecie od thrash metalu? Każdy z nas powinien sobie zadać
takie pytanie. Bo jeśli ktoś oczekuje brutalnego i ocierający się
o death metal thrash jak i technicznego, czy progresywnego thrash
metalu, ten nie zazna ukojenia w kanadyjskim Eternal Judgment. Jest
to stosunkowo młoda kapela, która zrodziła się w 2008 roku
z inicjatywy Remya Roya & Pierre-Luc Lepage'a. Do tej pory
Eternal Judgment nagrał demo i mini album w postaci „ Fatal
Virus”. Jeżeli kapela utrzyma taką formę i taki styl grania to
na pewno namiesza nieco na rynku muzycznym i „Fatal Virus” to
tylko potwierdza.
Jakie
zachwyty by nie były, jakie ciepłe słowo bym nie napisał nie
ukryję faktu, że kapela nie gra niczego odkrywczego. Ich domeną
jest thrash metal o heavy metalowym zabarwieniu. Tak więc mamy tutaj
coś z Overkill, Destruction, Anthrax, Exodus, Headhunter czy Iced
Earth. Styl o tyle ciekawy, bowiem szybkość, agresja, dynamika,
brutalność kojarzyć może się z thrash metalem. Z kolei brzmienie
sekcji rytmicznej, partie basu w stylu Iron Maiden, melodyjność i
przebojowość nasuwa na myśl heavy metal. Mieszanka wybuchowa, ale
z pewnością skuteczna i nosząca ze sobą totalne zniszczenie. Jak
przystało na thrash metalowe łojenie mamy zadziornego i pełnego
werwy wokalistę. Remy spisuje się w tej roli znakomicie. W takim
szybkim „Kill To Live”
słychać jaki wpływ na niego miał Tim Ripper Owens, Mercel
Schirmer czy Joe Belladonna. Zespół znakomicie balansuje na
pograniczu melodyjności i agresji, co poszerza horyzonty i zakres
trafienia do słuchacza. Nie ma mowy o nudzie czy popadanie w rutynę.
Zaczyna się standardowo bo od mocnego wejścia w postaci „Fatal
Virus”.
7 minutowy „Power Drive”
potwierdza fakt, że muzycy nie mają problemów z bardziej
rozbudowanymi kawałkami. Kapela nie kryje swoich zamiłowań do
Destruction i dobrym tego przykładem jest „War
Planet...Prisoners Of Hell”.
Wpływy Iron Maiden można wychwycić w zamykającym „By
My Own”.
Soczyste brzmienie tylko podkreśsla profesjonalne podejście muzyków
do tematu.
Thrash
Metal nie umiera, nie przechodzi do historii. Można rzec, że
przeżywa swoją drugą młodość i słuchając mini albumu
Kanadyjczyków właśnie takie ma się uczucie. Prawdziwa uczta
dla maniaków thrash metalu, ale również melodyjnej
odmiany heavy metalu. Miłe zaskoczenie i teraz pozostaje wypatrywać
pełen album.
Ocena:
8.5/10
P.s
podziękowania dla Vlada Nowajczyka za udostępnienie materiału
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz