Na dzień dzisiejszy
ostatnim wydawnictwem Zero Down jest „Looking to Star a Riot”.
Młoda amerykańska formacja postanowiła na trzecim albumie
kontynuować ścieżkę z poprzedniego krążka. Tak więc recepta
była prosta: więcej heavy metalu, tudzież hard rocka, mniej punk
rocka. Choć okładka nasuwa punkowe klimaty, to jednak zawartość
odnosi się do tego co można było usłyszeć na „Good Times...At
The gates Of Hell”.
Większych zmian w
stosunku do wyżej wymienionego albumu Zero Down nie uświadczymy.
Chyba, że mamy już na myśli pojawienie się nowego gitarzysty
Matta Foxa. Może nic nie wnosi nowego do muzyki Zero Down. Dzięki
niemu jednak zespół dalej utrzymał heavy metalowy charakter.
Wraz z Burnettem stawia na rytmiczne i melodyjne motywy, solidne i
miłe w odsłuchu solówki. Choć wszystko brzmi wtórnie
i przesycone jest twórczością Judas Priest, Scorpions czy
Ac/Dc, to jednak ma to swoje plusy. Przebojowość, zadziorny
charakter kompozycji, dużo atrakcyjnych melodii to bez wątpienia
zalety wynikające z wtórności. Wokalista Mark również
nie spuszcza tonu i dalej zachwyca swoją manierą. Świetnie wypada
nawet w nieco słabszych kawałkach jak „Snake Eyes”.
Przyglądając się materiałowi można dostrzec podobieństwa do
poprzedniego albumu i tutaj też znajdziemy ostre, heavy metalowe
kompozycje jak „Sweet Revenge” z pewnymi zalotami
pod Iron Maiden, czy szybkie kawałki będące na pograniczu speed
metalu i rock'n rolla jak w przypadku „Battle Of The Bands”.
Urozmaicenie to tutaj też ważna cecha. Poza heavy i speed metalem
mamy tutaj też hard rockowe kawałki, czego przykładem jest „Dead
To Life” czy „Broken”. Zespół
potrafi też uraczyć słuchacza przebojową kompozycją co
znakomicie obrazuje „Vultures”.
Po raz kolejny udało się
amerykańskiej formacji nagrać solidny album z soczystym brzmieniem
i urozmaiconym materiałem reprezentującym stylistykę składającej
się z elementów heavy metalu i hard rocka. Ostry wokal,
rozpędzona sekcja rytmiczna i ostro cięte riffy to wystarczy żeby
dobrze się bawić z Zero Down na trzecim albumie.
Ocena: 7/10
P.s Recenzja przeznaczona dla magazynu HMP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz