ekło to chleb powszechni w muzyce
metalowej i wiele kapel lubi pisać utwory o piekle, tudzież zawierać to słowo w
swojej nazwie kapeli tudzież kawałków. Jest to zjawisko na porządku dziennym.
Każdy z tych zespołów ma swoją wizję piekła. Jak to widzi słowiański band o
nazwie Down To Hell? Oni widzą piekło
trochę inaczej. Dla nich to chaos, skupisko złości i agresji, a zarazem gesty,
mroczny klimat i otchłań, która wciąga. Tak właśnie jest z muzyką tego młodego
zespołu. Wszelkie dowody znajdziemy na
debiutanckim „V Zajati Temnoty”, który ukazał się w 2014 roku.
Jasne kto tam będzie sobie
zawracał nisko ligowym słowackim bandem, który ceni sobie rodzimy
język i dopiero startuje w muzycznym biznesie. Mogłoby się wydawać, że
kiczowata okładka, to tylko dowód na to, że szkoda czasu na to dzieło. Jednak
kiedy już się odpala płytę to wtedy tak naprawdę dźwięki sprowadzają nas na
ziemie. Ta rzeczywistość jest zaskakująca dobra. Zespół potrafi się bawić i
sięgać po różne rozwiązania. Nie brakuje popu, rocka, progresywnego metalu czy
nawet nutki symfoniki. Brzmi to ciekawie, ale wszystko kręci się koło
melodyjnego death metalu. Najlepsze jest
tutaj harsh wokal Kaniego i jego popisy
gitarowe. To dzięki niemu dzieje się sporo i nie można narzekać na heavy metalowe uniesienia. Nieco irytuje
wokal babki o imieniu Mata. Reszta muzyków jakoś specjalnie się nie wyróżnia,
ale z pewnością nie dają większej plamy.
Pierwszym utworem, który daje niezłego kopa jest „Pán vetra, búrky a mrakov”. Wiecej symfoniki i agresji uświadczymy w
dynamicznym „Bosorské sólo”. Szkoda, że momentami zespół popada w chaos i
gubi się w zgraniu. Jak wspomniałem, zespół lubi też pobawić się dźwiękami i zaskoczyć , a najlepszym dowodem
eksperymentowania jest nieco elektroniczny „Prízrak”. Jak ktoś kocha bardziej radiowe granie i
nutkę przebojowości ten polubi energiczny „Smrť”. Całość zamyka w tym przypadku
podniosły i rozbudowany „Drak”. Zespół ogólnie nieco za
bardzo wydłużał kompozycje, które mogły być o połowę krótsze.
Ciekawe melodie, dobre motywy to
czasem za mało, żeby stworzyć wysokiej klasy album. Tutaj za brakło ikry, nieco
mocniejszego uderzenia i przede wszystkim jezyka angielskiego, który by nieco
rozjaśnił nam teksty. Pomijając to i owo można stwierdzić, że jak na debiut to jest całkiem dobrze. Można posłuchać i
ocenić, ale nie jest to dzieło do którego będzie się jeszcze wracać. Choć kto
wie może jeszcze Down To Hell o sobie przypomni? I z gotuje nam prawdziwe
piekło? Oby tak było.
Ocena: 5.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz