Szwedzka stal jest zawsze
nie zawodna. Jeśli chodzi o tradycyjną formą heavy metalu w stylu
starych i zasłużonych formacji pokroju Iron maiden, Saxon czy Judas
Priest to można śmiało zdać się na szwedzki heavy metal. Nie
brakuje na tym terenie młodych i uzdolnionych muzyków, którzy
chcą ożywić nieco ten rodzaj muzyki. Najczęściej jest to
wycieczka do jakże udanych lat 80, ale nikt nie ma to im za złe. W
końcu właśnie płyty z tamtego okresu cieszą się największa
popularnością. Jednym z takich młodych zespołów, który
ma potencjał w sobie jest Stormhold. W skrócie rycerska moc,
power metalowa szybkość rodem z Gamma Ray, Hammerfall i
Stormwarrior. Do tego dorzućmy rytmy pokroju Iron Maiden czy
Manowar i mamy mniej więcej nakreślony świat i styl Stormhold
oraz to co znajdziemy na debiutanckim albumie „Battle of The Royal
Halls”.
Nie będę owijał w
bawełnę. Stormhold nagrał materiał, który wciąga od
samego początku i po prostu pochłania. Receptą na sukces jest
rycerski klimat, nutka epickości, bojowe chórki, energiczna
sekcja rytmiczna, ciekawe pojedynki na solówki i w sumie
przebojowość godna największych kapel. Szwedzki band wie jak
zaciekawić słuchacza, wie jak skomponować ciekawy materiał, jak
przyozdobić ciekawymi melodiami, jak odtworzyć najlepsze lata heavy
metalu. Na debiucie roi się od łatwo zapadających w ucho motywów,
a płyta naszpikowana jest przebojami. Dzięki temu całość jest
łatwa w odbierze i potrafi zauroczyć swoją formą i wykonaniem Za
sitkiem jest uzdolniony Filip, który ma w sobie to coś.
Odnajduje się idealnie w formule heavy/power metalowej i przede
wszystkim jego specyficzna maniera rodem z Hansena jest atutem.
Sekcja rytmiczna ma sporo z stylu Iron Maiden,a gitarzyści dają
całkiem niezły popis umiejętności. „Fear Your Death”
to pierwszy z brzegu przykład. Ciekawa solówka, nieco
neoklasyczny motyw gitarowy, troszkę starego Iron Maiden, trochę
Gamma Ray i Iron Maiden, a wszystko w klimacie pierwszego albumu
Stormwarrior. To jest właśnie co nam serwują gitarzyści,
szybkość, klasykę, rycerski klimat i przebojowość z górnej
półki. Właściwie trzeba przyznać, że zespół
postawił na klasyczne rozwiązania. Pojawia się na wstępie
instrumentalne intro w postaci „Tales of Astraal”,
który przypomina te z płyt Running Wild. Drugi utwór
czyli „Destinys Calling” to rasowy przebój i
przykład wysokiej klasy rycerskiego heavy/power metalu. Może nie
jest to coś oryginalnego, ale ma swój urok i poza tym
brakowało ostatnio na scenie właśnie takich dźwięków.
Klasyczne brzmienie jest tylko taką wisienką na torcie. „The
Final Decision” to już bardziej marszowy kawałek,
bardziej epicki, ale mimo tego wciąż zespół popisuje się
ciekawymi pomysłami, ciekawą formą. „King” to
nieco ostrzejszy utwór, który ma nam przywołać stary
europejski power metal spod znaku starych płyt Gamma Ray czy Blind
Guardian. Można tutaj doszukać się też pewnych cech Wizard.
Zespół znakomicie bawi się motywami, potrafi przyspieszyć
kiedy trzeba i zwolnić, a dobrze to słychać w urozmaiconym „Godric
Hammerfist”. Kto lubi klasyczny Hammerfall, Wizard czy
Freedom Call, ten z pewnością polubi podniosły „Stormhold”,
który idealnie definiuje styl zespołu. Szwedzki Stormhold nie
boi się wyzwań i skojarzeń z Iron Maiden czy Gamma Ray, a te
pojawiają się w kolosie „Battle of the Royal Halls”. Dawno nie
było w power metalowym światku tak udanego kolosa, który
mimo swojej rozbudowanej formy nie nudzi, a wręcz przeciwnie wciąga
i zostaje na długo w pamięci. Świetne zwieńczenie jakże udanego
albumu.
Uwaga drodzy fani
heavy/power metalu na rynku pojawił się nowy zawodnik. Stormhold to
szwedzka machina, która działa bez błędnie. Klasyka w
najlepszym wykonaniu. Zespół zapewnił nam wycieczkę po
twórczości Stormwarrior, Gamma Ray, Hammerfall czy Iron
Maiden. Nie ma oryginalności, ale zamiast niej jest masa ciekawych
melodii, spora ilość przebojowość i prawdziwa frajda, jaką nie
da żaden inny album. Stormhold to jeden z najciekawszych debiutów
roku 2015 i nic tego już nie zmieni. Brawo.
Ocena : 9.5/10
Spoko albumik. ;)
OdpowiedzUsuń