Jak powinien brzmieć power metal
naszych czasów? Czy powinien w sobie mieć znaczące pokłady progresywności? Może
powinien zaskakiwać aranżacjami i różnymi smaczkami, które wzbogacają ową stylizację?
Czy może powinno być w tym wszystkim więcej emocji, agresji i powagi? Mniej
słodkości i tematyki o smokach, a więcej mroku i tematyki poruszającej kwestie
naszego istnienia i życia? Każdy pewnie będzie miał tutaj swoją wizją i swój
pogląd na to. Jednak jest sporo kapel, które próbuje ukształtować power metal
na miarę naszych czasów, gdzieś na nowo definiując to co się na niego składa. Z
pewnością tutaj na uwagę zasługuje kanadyjski Borealis, który już w 2011 roku
znacznie namieszał właśnie w muzyce power metalowej. Okazuje się, że i w tym
roku tj 2015 postanowili jeszcze raz przypomnieć nam definicję nowoczesnego
power metalu, który gdzieś tam przemyca cechy takich kapel jak Kamelot,
Persuader, Cypher Seer czy Masterplan. Czy "Purgatory" powtórzył
sukces "Fall from grace"?
Przerysowano właściwie wszystko
co tylko się dało, by nowy album był swoistą kontynuacją poprzedniego. Tak więc
mamy znowu to soczyste, nowoczesne brzmienie o dość wyrazistym charakterze.
Mamy ten sam specyficzny wokal Matta, który potrafi wypełnić kompozycję
odpowiednim klimatem i nadać mu odpowiedniego charakteru. Wysokiej klasy są też
jego zagrywki gitarowe, który tutaj współdzieli z Michaelem. Panowie starają się, żeby było sporo
zawirowań, elementów zaskoczenia i agresji. Wszystko zostało tak zagrane, by
można było poczuć ten nowoczesny charakter. Motywy są bardziej wyszukane i
złożone, przez co można się doszukać bez większych problemów cech progresywnego
metalu czy też nawet symfonicznego power metalu. To nie jest proste i chwytliwe
granie, które przemawia do nas już przy pierwszym kontakcie. Ta płyta podobnie
jak i poprzednia wymaga czasu, cierpliwości i otwartego umysłu. Podobnie jak na
poprzednim albumie tak i tutaj zespół stara się stworzyć magiczny i piękny
świat, który ma nas ukoić i wciągnąć bez reszty. Dobrze to uchwycono w spokojny "Darkest
Sin", jednak płyta nie jest do końca tak przewidywalna. Już
pierwszy utwór "Past the Veil" dostarcza sporo
emocji i pokazuje nam co to jest nowoczesny power metal. Mamy tutaj wszystko
czego nam potrzeba. Ciekawy motyw, chwytliwa melodia, zapadający w głowie refren,
klawiszowe ozdobniki, nutka progresywności no i ostry nowoczesny riff. "From
The Ashes" bardziej nastawiony na podniosłość, szybkość i
chwytliwość. Tak nieco symfoniczna otoczka tylko podkreśla nieco baśniowy
klimat. Kto lubi ostatnie dzieło Blind
Guardian ten z pewnością polubi rytmiczny "The Chosen One",
który też ma w sobie spore pokłady progresywnego metalu. Troszkę odstaję nijaki "Place
of Darkness", ale z pewnością wpisuje się w konwencję albumu.
Jednym z mocniejszych punktów płyty jest
bez wątpienia mroczniejszy "Sacrifice" czy
symfoniczny "Purgatory".
Wracając do pytania z początku to
jednak gdy się zestawi nowy album z poprzednim to jednak przegrywa. Są pewne momenty, które psują cały efekt.
Choć mimo pewnych niedociągnięć "Purgatory" to swoista kontynuacja
"Fall from grace" . Album prezentuje jak grać nowoczesny power metal
i to na wysokim poziomie. Nie można z pewnością przegapić tej płyty, zwłaszcza
jeśli gustujemy w twórczości Masterplan, Cypher Seer czy Kamelot. Polecam.
Ocena: 8/10
Słuchałem obu płyt i mam takie same odczucia, jednak ta druga płyta o której piszesz ma swój klimat, ale nie jest tak dobra jak pierwsza oczywiście
OdpowiedzUsuń