Ale jeden z nich jakoś tak bardzo wpłynął na mnie, choć wcześniej nie znałem, to jednak rzucił mnie na kolana, bo wcześniej czegoś takiego nie słyszałem. I choć minął rok to jest to jeden z najlepszych albumów 2008 roku do których wracam.
Mowa o Zimmers Hole - When you Re Shooting At The Devil . Album jest dla mnie prawie, że perfekcyjny, bo jest tam jeden moment, który mogli sobie darować, ale do tego dojdziemy.
Album jest jedyny w swoim rodzaju, bo drugiego takiego nie było. Nie dlatego, że słaby rok w gatunku, tylko, że panowie wypracowali naprawdę ciekawy styl, który zawsze będzie ich znakiem rozpoznawczym.
I co mnie do dziś zastanawia czy do końca mamy do czynienia z thrashem?
Bo i inne gatunki się tutaj przewijają na czele z heavy metalem.
Trzeba też wspomnieć ,że album został wydany po 7 latach od poprzedniego krążka i uważam, że zespół dobrze wykorzystał swój czas i nagrał album 100 razy lepszy od poprzedników. Nie ma tyle nagrań co na poprzednikach i w końcu mamy utwory o normalnej długości, a cała reszta zadowoli nawet najbardziej wybrednego słuchacza.
No to tyle tytułem wprowadzenia...
Album składa się z11 kompozycji ostrych jak brzytwa i nawet zróżnicowanych, ale nie ma co wymagać skoro zespół stawia na moc i dzikość.
Panowie z Zimemrs Hole nie przywitają się z nami jakimś intrem czy czymś takim, o nie. Na dzień dobry dostajemy kopa w ryj za sprawą znakomitego i ostrego jak brzytwa utworu „When You Were Shouting At The Devil...We Were In League With Satan”, który zaczyna się od razu falą dźwiękową, ostre partie perkusyjne dają się od razu we znaki, a mocna praca gitary tylko zaostrza apetyt. W takich wypadkach słuchacz najbardziej ciekawy jest wokalisty oraz jego głosu. I tym razem rzuciło mnie na kolana, najlepszy album jeśli chodzi o wokal!Chris Valagao ma imponującą barwę głosu i umiejętnie śpiewa to pod heavy, to pod thrash czy nawet death metal.
Tak więc pod względem instrumentalnym jest perfekcyjnie, tekstowo ten zespół niszczył bo mają poczucie humoru i to mi się podoba w tym zespole, bo choć to wszystko brzmi ostro to jednak owe teksty pasują do reszty, a to już duże osiągnięcie.
I po pierwszym killerze ledwie żyłem, lekko odetchnąłem i znów rzucili mnie na kolana, najlepszym utworem na płycie...”We Rule The Fucking Land” zaczyna się niesamowitą partią perkusyjną i to wejście Chrisa, noź kurna co za wokal!
Riff przypomina bardziej heavy niż thrash, nawet słysząc wokal w zwrotkach mam podobne skojarzenia. I to Die By My Hand, prawdziwie true tekst .
Praca gitarzystów jest na najwyższym poziomie, znakomity riff i równie genialne sola.
Powiem wam więcej ten utwór zaliczam do jednych z najlepszych w roku 2008!
Panowie idą za ciosem i dają nam kolejny niszczycielski utwór „Flight of the Knight Bat”,który jest może nawet nieco cięższy, znakomita praca gitar no i wokalnie Chris niszczy oczywiście. A te harsch wokale tylko podgrzewają temperaturę.
Jedną z najszybszych kompozycji na albumie jest „1312” i to się nazywa dzikość.
Utwór pełen agresji, ostrych partii gitarowych, czy też perkusyjnych no i ten wokal Chrisa!
Tak przyjemnie się tego słucha, że bardzo szybko docieramy do 5 utworu „Devils Mouth”, który ma bardzo wesoły początek i nie dajcie się zwieść, bo to tylko początek, bo reszta znów jest niszczycielska i tym razem znów słychać duży wpływ heavy metalu.
Znakomite tempo, zapadający w głowie refren oraz ten chwytliwy riff to największe atuty kawałka, no bo nie muszę pisać, że wokalnie jest genialnie.
No i dotarliśmy do „The Wovel Song” , który jest w 98% gadką i wg mnie mogło się obejść bez tego, ale ujdzie, bo końcówka jest mocna
Obok We Rule.... stawiam na równi „Fista Corpse” kurde co za ciężar! Najcięższy utwór na płycie? Na pewno, już sam riff choć przyjemny dla ucha to jednak jest bardzo ciężki. Podoba mi się też wolne tempo utworu i do tego ten refren, krótki, ale jakże przemawiający do słuchacza!
Następny jest „Anonymous Esophagus” to kolejny utwór w którym dużo słychać heavy czy też speed metalu. Nie będę owijał w bawełnę jest to kolejny killer.
I co najbardziej wgniata w fotel w tym utworze to refren oraz partie gitarowe.
Równie genialny i warty uwagi jest „Alright”, który należy do grona tych cięższych i ostrzejszych, który zaczyna się też ciekawą stawką : silnik motocykla?I właściwie wszytko tutaj jest tak genialne,że nie ma potrzeby szerzej się rozpisywać.
A prawdziwym killerem na pozerów jest „Hair doesnt grow On Steel”, który powinien przypaść do gustu nawet zagorzałym fanom Manowar i to nie tylko pod względem tekstu, ale też pod względem instrumentalnym, bo jest to najbardziej heavy metalowy utwór na albumie. I trzeba przyznać, że głos Chrisa sprawdza się w każdej sytuacji.
A album zamyka „Whats My Name ..Evil” i trzeba przyznać utwór bardzo ciężki i zarazem najmroczniejszy z całego albumu, dobry kawałek na koniec.
Zbierzmy teraz to wszystko do kupy. When you're Shooting at the devil to znakomity album, nieźle wyważony między humorem, a ostrością. Jest mrocznie, jest dziko, mamy tutaj i ciężkie utwory, nieco ostrzejsze czy też kawałki bliskie heavy metalowi.
Bardzo umiejętnie to wszytko zostało podane, a same aranżacje rzucają na kolana, bo to co zespół wyprawia przechodzi moje najśmielsze oczekiwania.
Jedno z najlepszych partii perkusyjnych jakie kiedykolwiek słyszałem, do tego niesamowita praca gitar, że nie wspomnę o wokalu Chrisa który okazał się moim największym odkryciem ubiegłego roku!
Album ma tylko jedną wpadkę a mianowicie „The Wovel Song”, ,który może nieco przeszkadza i wg mnie jest zbędny, ale reszta jest niszczycielska i nie będę wyróżniał bo dla mnie mogą być to nr.1 , za to równie dobrze dla kogoś innego mogą to być inne utwory. Ale tak jak wspomniałem wcześniej największy sentyment mam do „Fista Corpse” i „We Rule The fucking land” . Ten album trzeba po prostu przesłuchać żeby się przekonać o jego niewiarygodnej sile, a czytając posty takie jak ten nie przekonacie się o tym.
Nota 9./10
Mowa o Zimmers Hole - When you Re Shooting At The Devil . Album jest dla mnie prawie, że perfekcyjny, bo jest tam jeden moment, który mogli sobie darować, ale do tego dojdziemy.
Album jest jedyny w swoim rodzaju, bo drugiego takiego nie było. Nie dlatego, że słaby rok w gatunku, tylko, że panowie wypracowali naprawdę ciekawy styl, który zawsze będzie ich znakiem rozpoznawczym.
I co mnie do dziś zastanawia czy do końca mamy do czynienia z thrashem?
Bo i inne gatunki się tutaj przewijają na czele z heavy metalem.
Trzeba też wspomnieć ,że album został wydany po 7 latach od poprzedniego krążka i uważam, że zespół dobrze wykorzystał swój czas i nagrał album 100 razy lepszy od poprzedników. Nie ma tyle nagrań co na poprzednikach i w końcu mamy utwory o normalnej długości, a cała reszta zadowoli nawet najbardziej wybrednego słuchacza.
No to tyle tytułem wprowadzenia...
Album składa się z11 kompozycji ostrych jak brzytwa i nawet zróżnicowanych, ale nie ma co wymagać skoro zespół stawia na moc i dzikość.
Panowie z Zimemrs Hole nie przywitają się z nami jakimś intrem czy czymś takim, o nie. Na dzień dobry dostajemy kopa w ryj za sprawą znakomitego i ostrego jak brzytwa utworu „When You Were Shouting At The Devil...We Were In League With Satan”, który zaczyna się od razu falą dźwiękową, ostre partie perkusyjne dają się od razu we znaki, a mocna praca gitary tylko zaostrza apetyt. W takich wypadkach słuchacz najbardziej ciekawy jest wokalisty oraz jego głosu. I tym razem rzuciło mnie na kolana, najlepszy album jeśli chodzi o wokal!Chris Valagao ma imponującą barwę głosu i umiejętnie śpiewa to pod heavy, to pod thrash czy nawet death metal.
Tak więc pod względem instrumentalnym jest perfekcyjnie, tekstowo ten zespół niszczył bo mają poczucie humoru i to mi się podoba w tym zespole, bo choć to wszystko brzmi ostro to jednak owe teksty pasują do reszty, a to już duże osiągnięcie.
I po pierwszym killerze ledwie żyłem, lekko odetchnąłem i znów rzucili mnie na kolana, najlepszym utworem na płycie...”We Rule The Fucking Land” zaczyna się niesamowitą partią perkusyjną i to wejście Chrisa, noź kurna co za wokal!
Riff przypomina bardziej heavy niż thrash, nawet słysząc wokal w zwrotkach mam podobne skojarzenia. I to Die By My Hand, prawdziwie true tekst .
Praca gitarzystów jest na najwyższym poziomie, znakomity riff i równie genialne sola.
Powiem wam więcej ten utwór zaliczam do jednych z najlepszych w roku 2008!
Panowie idą za ciosem i dają nam kolejny niszczycielski utwór „Flight of the Knight Bat”,który jest może nawet nieco cięższy, znakomita praca gitar no i wokalnie Chris niszczy oczywiście. A te harsch wokale tylko podgrzewają temperaturę.
Jedną z najszybszych kompozycji na albumie jest „1312” i to się nazywa dzikość.
Utwór pełen agresji, ostrych partii gitarowych, czy też perkusyjnych no i ten wokal Chrisa!
Tak przyjemnie się tego słucha, że bardzo szybko docieramy do 5 utworu „Devils Mouth”, który ma bardzo wesoły początek i nie dajcie się zwieść, bo to tylko początek, bo reszta znów jest niszczycielska i tym razem znów słychać duży wpływ heavy metalu.
Znakomite tempo, zapadający w głowie refren oraz ten chwytliwy riff to największe atuty kawałka, no bo nie muszę pisać, że wokalnie jest genialnie.
No i dotarliśmy do „The Wovel Song” , który jest w 98% gadką i wg mnie mogło się obejść bez tego, ale ujdzie, bo końcówka jest mocna
Obok We Rule.... stawiam na równi „Fista Corpse” kurde co za ciężar! Najcięższy utwór na płycie? Na pewno, już sam riff choć przyjemny dla ucha to jednak jest bardzo ciężki. Podoba mi się też wolne tempo utworu i do tego ten refren, krótki, ale jakże przemawiający do słuchacza!
Następny jest „Anonymous Esophagus” to kolejny utwór w którym dużo słychać heavy czy też speed metalu. Nie będę owijał w bawełnę jest to kolejny killer.
I co najbardziej wgniata w fotel w tym utworze to refren oraz partie gitarowe.
Równie genialny i warty uwagi jest „Alright”, który należy do grona tych cięższych i ostrzejszych, który zaczyna się też ciekawą stawką : silnik motocykla?I właściwie wszytko tutaj jest tak genialne,że nie ma potrzeby szerzej się rozpisywać.
A prawdziwym killerem na pozerów jest „Hair doesnt grow On Steel”, który powinien przypaść do gustu nawet zagorzałym fanom Manowar i to nie tylko pod względem tekstu, ale też pod względem instrumentalnym, bo jest to najbardziej heavy metalowy utwór na albumie. I trzeba przyznać, że głos Chrisa sprawdza się w każdej sytuacji.
A album zamyka „Whats My Name ..Evil” i trzeba przyznać utwór bardzo ciężki i zarazem najmroczniejszy z całego albumu, dobry kawałek na koniec.
Zbierzmy teraz to wszystko do kupy. When you're Shooting at the devil to znakomity album, nieźle wyważony między humorem, a ostrością. Jest mrocznie, jest dziko, mamy tutaj i ciężkie utwory, nieco ostrzejsze czy też kawałki bliskie heavy metalowi.
Bardzo umiejętnie to wszytko zostało podane, a same aranżacje rzucają na kolana, bo to co zespół wyprawia przechodzi moje najśmielsze oczekiwania.
Jedno z najlepszych partii perkusyjnych jakie kiedykolwiek słyszałem, do tego niesamowita praca gitar, że nie wspomnę o wokalu Chrisa który okazał się moim największym odkryciem ubiegłego roku!
Album ma tylko jedną wpadkę a mianowicie „The Wovel Song”, ,który może nieco przeszkadza i wg mnie jest zbędny, ale reszta jest niszczycielska i nie będę wyróżniał bo dla mnie mogą być to nr.1 , za to równie dobrze dla kogoś innego mogą to być inne utwory. Ale tak jak wspomniałem wcześniej największy sentyment mam do „Fista Corpse” i „We Rule The fucking land” . Ten album trzeba po prostu przesłuchać żeby się przekonać o jego niewiarygodnej sile, a czytając posty takie jak ten nie przekonacie się o tym.
Nota 9./10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz