Tradycyjności stanie się zadość,w dobie rozwoju co raz to bardziej nowoczesnych, coraz to bardziej różnorodnych odmian heavy metalu jakże ważne są takie albumy jak nowy wypiek WIDOW pochodzący z północnej Caroliny. Kapela, który została założona w 2000 r kazała czekać 4 lata na swój nowy album, który został zatytułowany „Life's Blood” i tak jak poprzednie tak i ten jest pełen tradycyjnego heavy metalu zakorzenionego w latach 80, pełen wpływów NWOBHM, power metalu. I tak naprzeciw wszystkim nagrali po raz kolejny krążek gdzie można się doszukać wpływów takich kapel jak IRON MAIDEN, JUDAS PRIEST, CRIMSON GLORY, a także coś z kapel KINGA DIAMONDA gdy się przyjrzy uważnie warstwie lirycznej. Jasne, jest wtórność, nie ma niczego nowego i właściwie to co powinno się uznać za wadę, w tym przypadku jest zaletą. Nie mam nic przeciwko korzystaniu z utartych patentów, struktur i melodii. Grania pod kapele lat 80 nigdy za wiele, zwłaszcza kiedy ktoś to robi na takim poziomie co WIDOW. Co wyróżnia ten album na tle innych o podobnym zaciągu do lat 80? Przede wszystkim ogromne złoże energii i przebojowości i to się przedłożyło na taki a nie inny efekt. Ale nie można zapomnieć również o klarownym, rasowym brzmieniu w stylu lat 80, a także zadziornym i charyzmatycznym wokalu Johna E Wootena funduje nam wycieczkę w przeszłość. No i najważniejszy element tej układanki to duet gitarzystów Bennett/ Wooten którzy poprzez ostre, pełne energii riffy, przez ich melodyjność czy też energiczność ma się wrażenie że sięgnęli po stare albumy z lat 80 i wyciągnęli to co najlepsze. Album wypełnia sporo metalowych hymnów, które kipią energią, werwą, melodyjnością i właściwie co utwór się coś dzieje. Otwieracz „Lady Twilight” jest perfekcyjny w swojej konstrukcji i jest harmonia między wokalem, między gitarami i nie sposób odsunąć tutaj skojarzeń z NWOBHM. Niektóre kompozycje jak „Take Hold On The Night” po prostu zachwycają dynamiką i ostrymi partiami gitarowymi i do tego jedna z ciekawszych solówek, które są nie lada atrakcją dla słuchacza. I w podobnej dynamicznej strukturze utrzymany jest speed metalowy „I Scream For Icy Queen”, natomiast najwięcej jest takich nieco stonowanych utworów, w których to nacisk jest na chwytliwą melodię i hymnowy refren, który za zadanie ma zapaść w głowie na nieco dłużej niż jedną noc i taki właśnie jest „In Dreams”, nieco hard rockowy „Behind The Light”, czy też true metalowy „Live Beyond”. A niektóre kompozycje mają w sobie troszkę z szaleństwa hard rockowego, gdzie wszystko ma być chwytliwe i proste w odbiorze i takie są „Judgment Day” i „The One I Know”. I nie mogło się obejść w takim retro albumie z muzyką w stylu lat 80 bez klimatycznej ballady i w tej roli „Another Fallen Angel” może nie jest najlepszą tegorocznym łamaczem serca, ale jest solidna, zresztą jak cały album. Materiał sprawia wrażenie równego i chwytliwego, gdzie jest sporo metalowych hymnów. Muzycy są w formie, a i brzmienie jest dopieszczone. Ciężko się doszukać jakieś luki w tym wszystkim i jedyną rzeczą, która mi się zbytnio nie podoba to może właśnie owa wtórność i brak nieco pomysłu jak zapewnić odrobinę szaleństwa, bo niestety ale album zdominowały utwory w średnim tempie, które na dłuższą metę jest nieco uporczywe. Liczy się relaks i przyjemność z słuchania muzyki, a ten album to zapewnia. Ważna pozycja dla maniaków heavy metalowych, którzy kochają wycieczki w przeszłość. Ocena: 7.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz