Lubię być zaskakiwany i
to chyba tyczy się nie tylko mnie, jeśli chodzi o muzykę,
zwłaszcza w przypadku thrash metalu. W tej kategorii metalu lubię
jakby dwie kategorie, jedną bardziej brutalną, agresywną pokroju
SODOM, KREATOR czy też MORBID SAINT, a drugim rodzajem thrash metalu
rozchwytywanego przeze mnie jest taki z elementami funku,
progresywnego metalu, heavy metalu czy też speed metalu i ma tutaj
na myśli takie kapele jak TOXIC, ANTHRAX, czy VIO-LENCE. Specem od
thrash metalu nie jest i nigdy nie byłem, nie wszystko też
słyszałem, ale ostatnio trafiłem na dość ciekawy zespół
i ich debiutancki album, który jest o tyle zaskakujący, bo
zawiera spore ilości funku i rocka. Jak się nazywa jeden z
ciekawszych thrash metalowych formacji z lat 80/90?
Mowa o MORDRED –
amerykańskiej kapeli, która została założona w 1984 r z
inicjatywy Steve'a Scatesa, Alexa Geroulda, Arta Liboona, Josh Juska.
Zespołowi się wykreować ciekawy, a przede wszystkim oryginalny
styl. Jest to oczywiście thrash metal z całą tą ową agresją,
surowością i dynamiką, lecz MORDRED urozmaica swój styl
elementami heavy/ speed metalu, progresywnego metalu, a przede
wszystkim dużej ilości elementami funk metalu i pod tym względem
jest to wyjątkowa kapela, bo pierwszy raz spotkałem się z thrash
metalową kapelą, którą w takiej ilości wprowadza elementy
funk metalu i to z pewnością sprawia, że MORDRED jest kapelą
jedną z nie wielu i o wyjątkowym stylu, który zaskakuje i
przede wszystkim oczarowuje. Jak można się przekonać za sprawą
debiutanckiego albumu „Fool's Game” wydanego w 1989 r styl kapeli
opiera się na znakomitym wokalu Scotta Holderby'ego, który
przypomina manierą i wyszkoleniem technicznym Balladonę z Anthrax,
czy też wokalistów z TOXIC, na świetnym duecie gitarowym
White/Taffer, gdzie jest masa ciekawych, atrakcyjnych, rytmicznych,
energicznych partii gitarowych, które cechują się niezwykła
dynamiką, melodyjnością i ta złożoność, bardziej wyszukane
pomysły na motywy sprawiają, że album pod tym względem jest po
prostu genialny. Dochodzi do tego charakterystyczny chórek na
styl jakiegoś gangu, klimatyczna i specyficzna sekcja rytmiczna,
która sprawia, że ten funk metal jeszcze bardziej daje o
sobie znać, co słychać po takim „Super Freak” gdzie
słychać też coś z rocka i do tego znany motyw piosenki “You
Can’t Touch This”, czy też „Every Day's A Holiday”,
który ma nieco komercyjny charakter.
Materiał jest
zróżnicowany i jakże dynamiczny. Nie muszę dodawać, że
każdy utwór brzmi jak rasowy przebój, który
mógłby swoją chwytliwością, melodyjnością podbijać
rockowe stacje radiowe. Co znajdziemy na płycie poza wcześniej
wspomnianymi funkowymi kawałkami? Dynamiczny, zróżnicowany,
będący mieszanką speed metalu, thrash metalu i progresywnego
metalu i kto lubi ANTHRAX, czy TOXIC ten pokocha taki „State of
Mind”, przebojowy „Spectacle Of Fear”. Dowodem
owej przebojowości, niezwykłej melodyjności „Spellbound”,
melodyjny „The artist”,
Ciekawe solówki i duża dawka melodii, finezji to cechy „
The Numb”, a jeśli chodzi o
stonowane tempo to rządzi bez wątpienia nieco heavy metalowy
„Reckless Abandon”. Każda
z kompozycji na tej płycie ma swój charakter, ma swój
duch i każda z nich to potencjalny killer i żywy dowód na
to, że można grać thrash metal z polotem, świeżością i
ciekawym charakter, gdzie pojawiają się wtrącenia funk metalu, czy
też speed metalu.
MORDRED
i ich debiutancki album „Fools Game” to dzieło dopieszczone, bo
o to mamy mocne, takie trash metalowe brzmienie, mamy klimatyczną
okładkę, utalentowanych muzyków, któzy stawiają na
swój własny styl, stawiają na świeżość i trzeba
przyznać, że opłacało się, bo nagrali album wyjątkowy i jedyny
w swoim rodzaju, który przypomina dokonania ANTHRAX, czy
TOXIC, jednak tutaj pierwszy raz słyszę w takiej ilości funk
metal. Rzecz, którą każdy fan thrash metalu powinien znać.
Ocena:
10/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz