Ciekawe co by było gdyby
losy Rhapsody potoczyły się inaczej i zamiast Fabio Lione
pojawiłaby się tam kobieta i mielibyśmy symfoniczny power metal z
żeńskim głosem. Na szczęście nie musimy bawić się w żadne
gry, ani zbytnio poruszać swojej wyobraźni. Jedynie co musimy
zrobić to odpalić nowy album włoskiej formacji Ancient Bards,
który nosi tytuł „A New Dawn Ending”.
Nie tylko kraj i styl
łączy Ancient Bards i Rhapsody of Fire, ale jeszcze coś. Obie
kapele stawiają na bogate aranżacje, na podniosłość i wręcz
filmowy wydźwięk całości. Ancient Bards czerpie garściami od
bardziej doświadczonych kolegów, ale nie popełnia takich
błędów jak Rhapsody of Fire na swoim ostatnim albumie.
Przede wszystkim nie stawia efekty i bogactwo dźwięków nad
to co jest metalowe. W dodatku Ancient Bards po raz kolejny
potwierdził fakt, że wiedzą jak skomponować przebój, utwór
o którym tak łatwo nie zapomnieć. Pewnie się zastanawiacie
po co nam kolejny zespół, który czerpie garściami od
takich zespołów jak Rhapsody, Luca Turilli, Dark Mork czy
Fairyland i czy kapela która gra od 2006 roku jest wstanie nas
czymś zaskoczyć? Akurat Ancient Bards to jedna z tych ciekawszych
formacji z gatunku symfonicznego power metalu, jedna z tych w której
od początku drzemał potencjał i która od początku
zachwyciła pomysłowością i aranżacjami. Może nie jest czymś
nowym, ale pokazała że można odtworzyć najlepsze lata Rhapsody,
że można stworzyć wysokiej klasy power metal o symfonicznym
zabarwieniu, gdzie liczą się emocje, wykonanie, efekty i epickość.
Właśnie dlatego Ancient Bards to kapela, która dała
nadzieja, że ten gatunek nie umarł. Co ciekawe włoski zespół
ma na swoim koncie trzy albumy i ma się wrażenie, że za każdym
razem idzie na przód i jeszcze bardziej się rozwija. „The
New Ending” to najbardziej dojrzały album tej formacji i
najbardziej dopieszczony pod każdym względem. Tak więc udało się
włochom nas zaskoczyć, zwłaszcza że ostatnio brakowało czegoś
godnego uwagi z gatunku symfoniczny power metal. Teraz już jest i
można mówić nawet o jednym z najciekawszych albumów w
tym roku, jeśli chodzi o symfoniczny metal. Ancient Bards zaszalał
tym razem i pozwolił sobie na całkiem obszerny materiał, który
trwa 70 minut. Sporo i można mieć obawy, że to za dużo. Gdzieś
tam w niektórych momentach można nieco odczuć zmęczenie,
ale zespół wychodzi z tego zwycięsko. Ancient Bards nawet
nie ucieka od nawiązań do Rhapsody,, o czym dowodzi że za okładkę
odpowiada znany Fellipe Machado Franco, a na płycie pojawia się sam
Fabio Lione w utworze „The Last Resorts”. Jest to
utwór bardziej wyrafinowany, nieco progresywny, nieco
przesiąknięty Nightwish, ale ma swój urok. Płyta zaczyna
się klimatycznie bo od „Before The storm”, ale to
jest krótkie intro, które ma zbudować odpowiednie
napięcie, co też się udaje. Dalej mamy „A Greater Purpose”
czyli jeden z najlepszych utworów jakie stworzył Ancient
Bards. To jest to co lubię w symfonicznym power metalu. Jest
szybkość, sporo zwrotów i zmian, a wszystko prowadzone przez
pomysłowy motyw gitarowy. .Partie klawiszowe i cała symfonika nie
jest tutaj nachalna, ani też nie dominuje gitar co jest dobrym
rozwiązaniem. „Flaming Heart” to następny
znakomity utwór o nieco bardziej rytmicznym charakterze, który
potwierdza że zespół się rozwinął jeśli chodzi o
tworzenie chwytliwych kompozycji. Tajemniczy klimat, o nieco
fantastycznym charakterze sprawdza się doskonale. Słychać, że
jest to metalowy album a nie jakiś soundtrack filmu, bo wyczyny
Claudio są słyszalne i można przytaknąć że pokazuje tutaj swoją
dojrzałość i to jakim wartościowym gitarzystą jest. „Across
This Life” to taki mały popis jego talentu i jak ciekawe
riffy potrafi stworzyć. Można śmiało ten kawałek uznać za
najostrzejszy i w sumie nie bez powodu. Wszystko idzie po myśli
zespołu i nawet kiedy zespół rezygnuje z agresji na rzecz
romantycznego klimatu jak w przypadku „in My Arms”
to wciąż jest to atrakcyjne granie i wciąż wzbudzające emocje. Z
kolei najszybszym utworem na płycie jest energiczny „In The
End” i to się nazywa prawdziwy power metal. Na szczególną
uwagę zasługują podniosłe i złożone dwa kolosy, które
łącznie trwają prawie 30 minut. „Showdown” i
„The New Dawn Ending” to ozdoba całego albumu,
taki opus magnum.
To już trzeci album tej
formacji i jest to póki co najciekawsze dzieło jakie udało
im się do tej pory stworzyć. Przede wszystkim słychać ambicje,
pomysłowość i dojrzałość muzyków. Wokalistka Sara
rozwinęła skrzydła na tym krążku. Stała się prawdziwą
wokalistką, która śpiewa czysto, z emocjami i może śmiało
konkurować z najlepszymi. I kto by pomyślał, że Ancient Bards
nagra wartościowy album, który będzie najbardziej
zjawiskowym wydawnictwem w roku 2014 jeśli chodzi o symfoniczny
power metal. Polecam.
Ocena: 8.5/10
Świetny album, moim zdaniem najlepszy jaki nagrali, widać postępy wokalistki, szkoda, że Fabio Lione śpiewa co raz gorzej ;) Bardzo mi się podoba Flaming Heart, Showdown, Across This Life i In the End, ballada In My Arms brzmi pięknie. 9.5/10
OdpowiedzUsuńNo twoi faworycie w sumie pokrywają się z moimi. Też to widzę podobnie jeśli chodzi o zestawienie z poprzednimi albumami. Już od poczatku słychać, że zespół się rozwinął i dojrzał. Przypomniały mi się najlepsze czasy Rhapsody:D No właśnie wokalistka zrobiła ogromne postępy. Musiałem się upewnić na ich oficjalnej stronie czy to dalej ta sama wokalistka, bo miałem wrażenie ze zatrudnili nową :D Nagrali jeden z najlepszych albumów z symfonicznym metal i to ciężko podważyć:D
OdpowiedzUsuńYES,YES!!!...ale jeszcze musza trochę popracować by przeskoczyć RoF czy Luccę T. ;P
OdpowiedzUsuń