Czy tylko ja czuję
ostatnio głód na hard rockowe granie w stylu Def Leppard,
Ac/Dc, Aerosmith czy Thin Lizzy? Mam nadzieję, że nie. Najlepszym
lekarstwem na to jest znalezienie dobrego substytutu zastępczego i
wiecie co? Chyba udało mi się taki znaleźć. Jest nim brytyjski
The treatment. Młoda kapela założona w 2008 roku, która już
przykuła uwagę swoim debiutanckim albumem „This Might Hurt”.
Nie każdy musi ich znać i nie każdy musi mi wierzyć, że jest to
zespół godny uwagi, ale jest dobra okazja by zapoznać się z
tym bandem. Dlaczego? Pojawił się nowy album tej formacji
zatytułowany „Running With The Dogs”.
Zespół wychował
się na hard rocku lat 70/80 i to nie tylko słychać, ale widać
nawet po klimatycznej frontowej okładce. Im bardziej się zagłębiamy
w płytę tym więcej można wyłapać nawiązań do tamtych czasów.
Nieco przybrudzone brzmienie nasuwa na myśl płyty AC/DC. Z tym
zespołem The Treatment najbardziej się identyfikuje. Już otwieracz
w postaci „ I Bleed Rock Roll” czy „Running
With the Dogs” znakomicie o tym świadczą. Tutaj Pattinson
i Grey zadbali o to, żeby ich partie gitarowe zabrzmiały jak z płyt
Ac/Dc. Są mocne riffy, jest rytmika, dawka energii i wszystko
zagrane oczywiście z luzem. Jasne, nie popisuje się tutaj żadnym
geniuszem, nie ma w tym też niczego odkrywczego. Jednak nie w tym
rzecz. Liczy się to, że ktoś pofatygował się o nawiązanie do
hard rocka z lat 80 i to spod znaku Ac/Dc i Def leppard. Wpływy tego
drugiego zespołu też bardzo często słychać na nowym albumie
Brytyjczyków. Znakomicie zostało to uchwycone w „Drop
Like A Stone” czy „Get the Party On”.
Również zespół stara się przemycić nieco
komercyjnego wydźwięku, ale w niewielkim stopniu, co przedkłada
się na jakość muzyki. Za pewne nawiązania do Def Leppard
odpowiada poniekąd również wokal Matta Jonesa. Brzmi jak sam
Joe Elliott, co należy uznać za plus. Płyta robi wrażenie dlatego
że materiał jest urozmaicony i wypchany przebojami. Zespół
potrafi przyspieszyć czego dowodem jest „Outlaw”,
potrafi zagrać cięższy hard rock niczym Ac/Dc jak w „Emergency”
i udać w komercyjny odłam rocka w „Shes Too Much”.
Atutem tego krążka jest niezła dynamika i faktycznie szybkość
zostaje utrzymana w „Dont look Down” czy w
melodyjnym „What is here to Say”. Nawet kiedy
przychodzi nam zmierzyć się z komercyjnym graniem jak to
przedstawione w „Unchained My World” to wciąż da
się tego słuchać bez większego zgrzytu. Właściwie ciężko
przyczepić się do któryś z tych kompozycji, bo każda
potwierdza talent tego zespołu.
Brakowało mi takich
dźwięków, brakowało mi właśnie takiego grania spod znaku
Def Leppard i Ac/Dc i The treatment mi to dostarczał. Znakomity
album, który pokazuje że można jeszcze grać ciekawy hard
rock, w którym słychać echa lat 80. Choć zespół nie
odkrywa niczego nowego za sprawą swojej muzyki, to jednak ich nowy
album to jeden z najlepszych hard rockowych krążków roku
2014. Dużo dobrych melodii i godnych zapamiętania hitów. Nic
tylko sięgać po „Running With The Dogs”.
Ocena: 8/10
Kawał dobrego hard rocka
OdpowiedzUsuń