6 lat przyszło na czekać
na nowe dzieło Valkyrie's Cry czyli kanadyjskiego zespołu, który
stara się iść w ślady Sacred Steel, Jag Panzer czy Manowar. Z
kolei aspekt tworzenia melodii przypomina czasami twórczość
Iron Maiden. Jeśli chodzi o toporne brzmienie riffów czy
partii gitarowych to można doszukać się w tym wpływów
Grave Digger. Kapela działa od 2004r ale na swoim koncie ma tylko
dwa albumy, z czego ten najnowszy „triumph and tragedy” ukazał
się po 6 latach od wydania debiutanckiego „valkyrie's cry”. Nowy
album to kawał solidnego true heavy metalu z pewnymi elementami
power metalu. Nie ma mowy o czymś oryginalnym czy perfekcyjnym, ale
nie ma tutaj chyba nikogo co by tego oczekiwał. Więc jaki jest nowy
krążek Kanadyjczyków ?
Przede wszystkim prosty,
naturalny, solidny i pozbawiony jakiś nowinek technicznych czy prób
eksperymentowania. To co dostajemy w zamian za naszą uwagę i
poświęcony czas to właśnie porządnie zagrany melodyjny
heavy/power metal w rycerskiej odsłonie. Może brzmienie jest
niszowe, może wokal Kevina McWattersa jest specyficzny i nie do
końca przekonujący, a kompozycje dość wtórne, ale słucha
się tego naprawdę przyjemnie. Zaczyna się całkiem przyzwoicie bo
od marszowego „Brünnhilde”. Tutaj zespół
zabiera nas w rejony tradycyjnego amerykańskiego heavy metalu, z
nutką epickości. Prawdziwy potencjał kapeli poznajemy dopiero w
melodyjnym i nieco shredowym „Ludus Magnus”. Ten
kawałek pokazuje przede wszystkim talent Justina Godina, który
jest nie tylko dobrym kompozytorem ale i gitarzystą. Może nie
tworzy niczego nowego, ale słychać że wkłada w to sporo pracy i
serca. Riffy są melodyjne, zadziorne i zapadają w pamięci.
Odzwierciedleniem tego jest również rycerski, energiczny
„Sacramentum Gladitorium”. Urozmaicenia dostarcza
świetny instrumentalny kawałek w postaci „Badinerie”.
Płyta
wypada naprawdę dobrze dzięki takim petardom jak nieco speed
metalowy „Blacksmith”
czy „Divine Pymander”
z nutką neoklasycznego grania. Całość zamyka energiczny i bardzo
melodyjny „Prometheus”,
który jest taką jakby wisienką na torcie. Prawdziwa jazda
bez trzymanki i tak powinien brzmieć prawdziwy rycerski heavy/power
metal. Jasne, są pewne nie dociągnięcia i niektóre elementy
trzeba by jeszcze dopracować, ale mimo to brzmi to imponująco.
Valkyrie's
Cry zaznaczył swoją obecność na heavy metalowym rynku. Każdy kto
gustuje w muzyce Sacred Steel, Manowar, Jag Panzer czy Stormwarrior,
ten z pewnością powinien zapoznać się z najnowszym dziełem
Kanadyjczyków i z pewnością nie pożałuje. Płyta kipi
energią, pomysłowe riffy to kolejny atut, a całość słucha się
nie zwykle przyjemnie. Największy minus to nie dopracowane brzmienie
i specyficzny wokal Kevina. Zespół nadrabia pewne
niedociągnięcia naprawdę udanym materiałem. Polecam mimo wszystko
posłuchać Valkyries Cry. Nie pożałujecie swojej decyzji.
Ocena:
7.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz