Rok 2015 jest niezwykle
udany dla greckiej sceny metalowej i właściwie wystarczy skupić
się na dwóch znakomitych pozycjach jakie są Diviner czy
właśnie Forbidden Seed, który inspiruje się Tad Morose,
Crimson Glory, Iced earth, Nocturnal Rites, czy Judas Priest. Choć
ich muzykę można porównać do inner Wish, Nightmare czy też
Primal fear. Jednym słowem jest to wymarzony świat dla maniaków
melodii, szybkiej sekcji rytmicznej i ostrych riffów. Jeśli
tak to debiutancki album tej formacji w postaci „From Sand to
eternity” jest idealny dla Was.
Przede wszystkim zespół
potrafi wciągnąć w swój świat, potrafi zaskoczyć i w
dodatku wie jak grać heavy/power metal na wysokim poziomie. „From
sand to eternity” to przede wszystkim ostry wokal Constantina
Marisa, który sprawia że utwory brzmią nowocześnie i
agresywnie. To on założył tą kapelę i w sumie przez 10 lat
rozwijał ideę Frobidden Seed. To właśnie on również razem
z Georgem Matikasem tworzą zgrany duet gitarowy. Stawiają przede
wszystkim na złowieszczy klimat, na ostre i mocne riffy, które
nawiązują do klasycznych rozwiązań. Tak więc jest melodyjnie i
zarazem agresywnie. Brzmi to na swój sposób nowocześnie
i może podobać się tym co lubią mocny, soczysty i nowoczesny
heavy/power metal. Sama zawartość jest równie ciekawa i
wciągająca co okładka frontowa. Sporą rolę odgrywa klimatyczne
i takie nieco tajemnicze intro w postaci „Dawn”.
Świetne, wręcz filmowe otwarcie albumu. Dalej mamy już prawdziwą
jazdę bez trzymanki, czyli ostry i melodyjny „Judgment
Bell”. To jest podróż przez twórczość Iced
earth, Nocturnal Rites, Mystic Prophecy, Judas Priest i wiele innych
zacnych kapelach. Heavy/power metal jaki być powinien na miarę
naszych czasów. Więcej tradycyjnego heavy metalu uchwycimy w
stonowanym „Beginning of the End”, z kolei taki
przebojowy „Kill the Sun” mógłby zdobić
album Helloween czy Gamma Ray. Power metal z prawdziwym pazurem i
godnym uwagi motywem. Tytułowy kawałek w postaci „From sand
to Eternity” jest rozłożony na 4 części i każdy z tych
kawałków potrafi wbić w fotel. Pierwszy jest mroczny i
stonowany „Blessed are Those”, który ma coś
z dawnego Mercyful Fate. Drugą część stanowi klimatyczny i
marszowy „Desert Bride”. Trzecia część to
bardziej progresywny i melodyjny „Oblivion”, który
ma wlać nieco ożywienia do tej złożonej historii. Cały tytułowy
utwór zamyka „Empire of the Sun”, który
brzmi jak tytułowy kawałek z najnowszego albumu Iron Maiden.
Ciekawy, mroczny klimat, jeszcze bardziej intrygujący i wciągający
motyw główny i mamy jeden z najlepszych kawałków na
płycie. Całość zamyka równie pomysłowy i urozmaicony
„Life itself”, który pokazuje jaki potencjał
drzemie w zespole.
Nie brakuje ciekawych
pozycji w gatunku power metal, jeśli chodzi o rok 2015. Jest
naprawdę w czym wybierać. Jeśli lubi rozbudowane pomysły, ciekawe
i intrygujące pomysły, jeśli cenimy sobie ostre riffy, atrakcyjne
melodie i wysokiej klasy jakość to debiutancki album greckiej
formacji spełni nasze oczekiwania. Bardzo miła niespodzianka ze
strony Forbidden Seed.
Ocena: 8.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz