niedziela, 22 listopada 2020
AIRBORN - Lizard Secret part two : age of wonder (2020)
Kiedy myślimy o s-f i power metalu, to zazwyczaj przychodzi na myśl Iron Savior czy Scanner, jednak nie można zapominać też o włoskim Airborn, nad którym czuwał sam Piet Sielck. Ostatnio kapela stworzyła sagę opowiadającą o tajemniczych jaszczurkach. Ciekawa historia s-f to połowa sukcesu. Pierwsza część była bardzo dobra i tylko pobudziła apetyt na kolejne odsłony tej historii. W tym roku, po dwóch latach przerwy przyszedł czas na "Lizard Secrets part Two : Age of Wonder" i jest to jedna z najlepszych płyt Airborn.
Miłym zaskoczeniem jest to, że kapela już tak dobitnie nie kopiuje Iron Savior, bowiem próbuje wykreować bardziej swój styl. Jasne, są ta odesłania do twórczości Pieta Sielcka, jak i Kaia Hansena, ale to zdrowe i pomysłowe zagranie, które pokazuje że band stawia na klasyczny, europejski power metal. Jak zwykle w zespole pierwsze skrzypce gra Alessio Peradi, który odpowiada za partie wokalne, gitarowe jak i klawiszowe. Człowiek orkiestra i po raz kolejny pokazuje jaki jest uzdolniony. Co mnie wciąga za każdym razem to nastrojowy i taki emocjonalny wokal Alessio. Sama muzyka na nowym krążku jest klimatyczna, przebojowa i pełna energii. Band zadbał o każdy detal i nie ma tutaj grania na jedno kopyto, a dodatkowo band zaskakuje aranżacjami.
Zaskakuje od razu otwieracz "Soultraveller" bowiem band nie jest tutaj kopią Iron Savior. Tworzy swój własny świat i jest tutaj hard rockowy feeling, ale jest też dbałość o melodyjny aspekt. Airborn w znakomitej formie, a to dopiero początek. Epicki i przebojowy "Edge of Disaster" to mieszanka wczesnego Helloween i Iron Maiden, a pojedynki gitarzystów po prostu potrafią oczarować słuchacza. Kwintesencja europejskiego power metalu. Stonowany i klimatyczny "Golden Rules" pokazuje jak band stawia na ciekawe melodie i futurystyczny klimat. Czasami można poczuć się jak przy słuchaniu "Somewhere in Time" Iron Maiden. Niby lekki, a zarazem bardzo zadziorny jest "Follow the leader" i to kolejna perełka na płycie. Wszystko jest zagrane z polotem i finezją. Słychać jak band dobrze się bawi i zaraża od razu słuchacza tą pozytywną energią.Więcej szybkości, więcej power metalu dostajemy w szybszym "Speed of life" i znów band błyszczy i pokazuje, że jest jednym z najlepszych zespołów na power metalowym rynku. Wciąga bez wątpienia lekki i nieco bardziej balladowy "Condemned to believe" i znów mamy piękny ładunek emocji. Brawo Airborn! Echa Gamma ray dostajemy w rozpędzonym "troubles" i to jest power metalowa petarda z prawdziwego zdarzenia. Popisy gitarowe są tu niezwykle pomysłowe i wgniatają słuchacza w fotel. No jest moc! Rozbudowany kolos "Star a star" to prawdziwa perełka i band tutaj znów błyszczy. Pierwsze moje skojarzenia to wczesny styl Gaia Epicus. Airborn znakomicie bawi się konwencją power metalu i klimatu s-f.
Na Airborn zawsze patrzono przez pryzmat Iron savior, ale ten album zmieni pogląd wielu słuchaczy. Band pokazuje, że ma swój styl i swoje pomysły i nie musi nikogo kopiować. Płyta pełna emocji i niesamowitego klimatu. Nie ma agresji, ale jest pełno power metalowej finezji i przebojowości. Airborn tutaj błyszczy i po raz kolejny udowadnia, że to jeden z najlepszych zespołów power metalowych na rynku. Czekam na kolejne części opowieści o tajemniczych jaszczurkach, bo to najlepsze co band stworzył póki co. Gorąco polecam!
Ocena: 9/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Witaj tu Stefan. Czy byłoby kłopotem byś na koniec recenzji dopisywał datę oficjalnej premiery? Jeśli masz wcześniejszy dostęp do płyt to gratuluję. Nie mniej nie ma jak się odnieść do tego co piszesz. To jest moja jedna z lepszych kapel i nie ukrywam że i tak kupię cd jak się ukaże.Choć wielu moich ulubieńców strasznie mnie zawiodło w ostatnim czasie i już w ciemno (preorder) nie kupuję. Za to na 100% kupię christmasową Majesticę , 2 utwory już pokazali a 4 grudnia premiera. Za te 2 już warto wyłożyć kasę -wigilia aż miło jak załączę Tommego. A zawiedli mnie VEONITY, BATTLE BEAST, AMBERIAN DAWN a już kompletne dno to kapela której mam 3 płyty a 4-ta właśnie niedawno recenzowałeś i się zachwycałeś (10/10 u ciebie) -MELODIUS DEITE !!szok takiego badziewia się nie spodziewałem bo 3 wcześniejsze były rewelacyjne. Zerknij na cenę tych poprzednich i tek ostatniej i będziesz miał odpowiedź czemu taki dno max 3/10
OdpowiedzUsuń