Klawiszowiec Matti Halonen dołączył do bandu w 2020r, a sekcja rytmiczna tworzona przez perkusistę Toumosa Jaatinena i basistę Jarko Poussu w 2019r. No i największa zmiana to wokalista Luca sturniolo, który zasilił band również w 2019r. To właśnie jego zmiana jest tutaj najważniejsza.Luca to włoski wokalista, który faktycznie czerpie z najlepszych wokalistów, ale i też troszkę Kiske momentami przypomina. Odnajduje się w wysokich rejestrach, w epickich momentach czy w prawdziwych power metalowych petardach. Nowy skład wnosi sporo świeżości i dawno burning Point nie było tak silne.
Skład to jedno, ale same kompozycje są z górnej półki. Nie ma wypelniaczy czy nudnych melodii. Dostaje dojrzały i poukładany album, który zabiera nas do lat 90. Burning Point przeszedł sam siebie.
Odpalamy płytę i już na start atakuje nas rozpędzony "Blast in the past", który oddaje piękno power metalu. Jest szybkie tempo i ostry riff, a całość inspirowana mocno twórczością gamma ray. W podobnym tonie utrzymany jest dynamiczny "rules in the universe" który miesza patenty helloween czy edguy. Sam refren ma też coś z stratovarius. Klasycznie to brzmi i o to chodzi. Dalej mamy nieco stonowany "Out of control" który tez kusi ostrym riffem rodem z judas priest i do tego mamy tu klimat z płyt stratovarius. "Persona Non Grata" to kolejny szybki power metalowy cios. Band cały czas trzyma wysoki poziom. Marszowe tempo i epicki feeling to atuty tytułowego "Arsonist of the soul". Jest tu pełno hitów co potwierdza "hit the night" czy "running in the darkness" które są hołdem dla klasyki power metalu. Urozmaicenia dodaje heavy metalowy "Calling" czy przebojowy "off the radar" które zabierają nas do niemieckiej sceny metalowej. Panowie czerpią z dokonań Hammerfall co potwierdza "fire with fire". Na sam koniec jeszcze perełka "eternal life" i to jest idealne podsumowanie całej płyty.
Z nowym albumem burning Point wraca do czołówki power metalu. Dawno panowie nie grali z taką energia i pasja. Jest tu duża dawka przebojowości i klasycznych melodii. Całość brzmi jakby powstała w latach 90. Pozytywne zaskoczenie, bo nie liczyłem że burning Point stać jeszcze na taki album.
Ocena: 9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz