Atrakcją tego wydawnictwa są wokale Chrisa, który przypomina manierę Tima Rippera Owensa i to jest spora zaleta. Niezwykła technika i wyczucie kryje się za talentem Chrisa. Z kolei Dave i Matt to zgrany duet gitarowy, który stawia na klasyczne rozwiązania, choć nie boi się urozmaiceń i elementów zaskoczenia. Nie ma na pewno miejsca tu na nudę.
Zawartość jest urozmaicona i cały czas się coś dzieje. Otwieracz "Atomic ascending" to taki prosty i nieco toporny heavy metal z świetnymi partiami wokalnymi. Dobry start.kolejny mocny riff dostajemy w agresywny "disobeying the gods". Echa Iced earth mamy w nastrojowym A thousand years". Band najlepiej wypada w takim agresywniejszy graniu jakie prezentuje w " the last day". Jest energia i ciekawe partie i gitarowe. Słychać, że coś się dzieje i jest to zagrane z pomysłem.
Debiut Hell and back to kawał solidnego heavy metalu. Jest wyrazisty wokalista i sporo mocnych riffów. Pojawia się troszkę słabszych momentów, jak i mała dawka przebojowości. Mimo owych wad i tak wciąż jest to płyta, która zasługuje na uwagę fanów heavy/ power metalu.
Ocena 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz