10 lat czekania na nowy album to kawał czasu i nic dziwnego, że skład zespołu uległ zmianie. Pojawił się basista Jurgen Steinmetz z silent force oraz wokalista Alessandro Marras. Panowie wpisali się w styl grupy i mimo upływu czasu band gra swoje i na dobrym poziomie. Nie ma w tym nic odkrywczego, ale słucha się tego naprawdę dobrze. Znajdziemy tu sporo atrakcyjnych melodii i klasycznych rozwiązań. Całość spina rasowy głos Alessandro, który nadaje kompozycjom klimatu lat 80.
"Free me" to chwytliwy otwieracz, który pokazuje melodyjne oblicze zespołu. Niby brzmi znajomo, ale i radości jest z odsłuchu. Jest też hard rockowy "heaven or hell", ale refren po prostu mocno zapada w pamięci. Elementy power metalu pojawiają się w szybszym "love and hate". Mocny riff robi tu robotę. Takich petard mogłoby być tutaj więcej. Stonowane granie z nutka hard rocka dostajemy w "lost Child". Refren znów niezwykle chwytliwy. Kolejny killer na płycie to "shake your blood". Alessandro znów pokazuje, że jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. Zniszczenie sieje zamykający "where i have been up to now". Popisy gitarowe Francesco są przemyślane i zagrane z polotem. To jest to!
Screaming Shadows nie nagrał arcydzieła i chyba nikt tego się nie spodziewał. Nowy album to udany miks heavy metalu, nwobhm i hard rocka. Jest klasycznie, melodyjnie i przebojowo. Czasami troszkę nierówno i zbyt banalnie, ale i tak zasługuje na uwagę ten krążek.
Ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz