Jednym z bardzo wartościowych thrash
metalowych kapel lat 80 jest bez wątpienia szwajcarska CORONER,
który dość nie dawno bo w 2010 się reaktywował po tym jak
w 1996 r zawiesił działalność. CORONER to kapela która
powstała w 1985 r z inicjatywy ludzi pełniących funkcję ekipy
technicznej CELTIC FROST. Kiedy wydali demo „Deathcult” to od
razu zainteresowali się nimi wytwórnia NOISE i pod jej
skrzydłami wydali debiutancki album „R.I.P” który odniósł
spory sukces, jednak jeśli o mnie chodzi to bardzo mocno zawrócił
mi „Punishment For Decadence” z 1988 r. gdzie kapele
zaprezentowała inteligenty thrash metal z elementami death, heavy
metalu, a nawet progresywnego metalu. Na tym albumie słychać
szybkie dynamiczne tempo, pazur, agresję, a także urozmaicenie
konstrukcji utworów różnymi połamanymi melodiami i
wszelkimi zwolnieniami, które zapewniają atrakcyjną rozrywkę
dla słuchacza. Ci którzy kochają thrash metal, zwłaszcza z
okresu lat 80-90 to na pewno zakocha się w tym wydawnictwie. Śmiało
można rzec że każdy element muzyki CORONER ściśle powiązany
jest ze starą szkołą thrash metalu, gwarantując jednocześnie
sporą dawkę adrenaliny. W tym momencie należy wyróżnić
wyczyny T. T. Barona jako gitarzysty który jest niczym
czarodziej i cały czas stwarza niezwykłe melodie, solówki a
sam ich poziom wykonania, aranżacji i konstrukcji sprawia, że album
nabywa rumieńców i odpowiedniego melodyjnego podłoża, gdzie
jest to czasami odstępstwem od thrash metalu i tutaj słychać jakby
więcej heavy metalowego czy też speed metalowego grania i świetnie
ten aspekt odzwierciedla instrumentalny „ Arc Of Life”
gdzie mamy do czynienia z 3 minutowym popisem umiejętności Barona.
Do tego mamy mocną perkusję Marka, który tworzy odpowiednie
tło dla ostrego, zadziornego i pełnego agresji wokalu Rona Royrca.
Tematycznie zespół porzuca ponurą tematykę związaną z
śmiercią i skupia się na tematyce politycznej.
Niezwykłe surowe, nieco przybrudzone
brzmienie, imponujący warsztat techniczny to tylko część atrakcji
związanej z tym wydawnictwem, a największą niespodziankę sprawia
sam materiał, który od początku do końca zapewnia wysoki
poziom prezentowanej muzyki i zdarzają się pewne smaczki
urozmaicającą owa zawartość. Ogólnie rzecz biorąc jest
dominacja szybkich, dynamicznych, ostrych takich trash metalowych
petard w stylu „Absorbed” , urozmaicony i złożony „
Skeleton on your Shoulder” , rozpędzony, złowieszczy „Sudden
Fall” z pomysłowym zwolnieniem w fazie refrenu, czy też w
„Shadow of Lost A Dream” gdzie zespół bawi się
różnymi motywami i po raz kolejny w krótkim utworze
dzieje całkiem sporo. Z grona szybkich utworów najbardziej
spodobał mi się taki „Voyager to insanity” gdzie mamy
naprawdę intrygujący motyw, połamaną melodię, urozmaiconą
sekcję rytmiczną, niezwykłą szybkość, nieco power metalu, speed
metalu i wszystko w topione w thrash metalową strukturę. Również
spore urozmaicenie albumowi dostarcza cover Jimiego Hendrixa, czyli
„Purple Haze” gdzie
dużo progresywności daje o sobie znać i sam kawałek brzmi nieco
inaczej niż autorskie kompozycje CORONER, jednak ów utwór
nawet się odnalazł w tym dynamicznym i ostrym materiale.
Sporo
pochwał i słodzenia w kierunku „Punishment For
Decadence” ale ciężko
innych słów tutaj użyć, zwłaszcza kiedy zespół
stworzył tak udany album, który budzi zachwyt a to przez
warsztat techniczny muzyków, a to przez wyostrzone brzmienie,
czy też przez sam materiał który dostarcza słuchaczowi
jazdę bez trzymanki. Można by wytknąć może lekką monotonię
przez fakt trzymania stylu ciągle w dynamicznej strukturze. Jednak
mimo tego drobnego błędu, album robi furorę i w sumie dobrze że
zespół się reaktywował, może pokarzą innym wielkim
zespołom, jak się gra thrash metal?
Ocena:
9/10
Wtopa: Coroner o którym piszesz to grupa ze Szwajcarii - zarówno na ich facebooku i na Encyklopedii Metallum pisze o tym wyraźnie. Pozdro
OdpowiedzUsuńNo faktycznie, to skąd mi się wzięła ta Szwecja?:P Tak czy siak dzięki za wytknięcie błędu:D A jakie jest twoje zdanie na temat tego dzieła? czy może nie przepadasz za thrash metalem?:P
OdpowiedzUsuńSpoko, podobnie zresztą Celtic Frost to szwajcarska grupa. Czasem się coś nam wkręca i nie chce odkręcić. ;) Przepadać to raczej nie przepadam bo szczerze mówiąc wyrosłem z thrash metalu, ale często wracam do takiego grania czy to przy okazji powtórek, czy nowych rzeczy czy różnych staroci dotąd nie poznanych. Coroner jakoś szczególnie w pamięć mi nigdy nie zapadł.
OdpowiedzUsuńAlbum na którym wyraźnie widać rozwój grupy. Po bardzo dobrym ale właściwie typowym dla wczesno thrashowego grania "R.I.P" przyszedł czas na pierwszy odważny krok w przód i początek ewolucji. Muzyka Na "Punishment..." to już etap technicznej progresji i poszukiwań nowych struktur. Oczywiście wszystko jest nadal osadzone w thrashowej stylistyce. Mnóstwo mocarnych riffów, okraszonych technicznymi solówkami i popisami instrumentalnymi. Do tego mocno przybrudzone brzmienie i lekko wycofany wokal. Obok następcy - "No More Color" mój ulubiony album Szwajcarów.
OdpowiedzUsuń