Szwedzka scena heavy metalowa lat 80
kryła wiele ciekawych i mało znanych kapel i jedną z takich bez
wątpienia jest SPELLBOUND, który grała hard 'n heavy gdzie
świetnie mieszano tradycyjny heavy metal z elementami hard rocka i
słyszalne są w ich muzyce wpływy IRON MAIDEN, PRETTY MAIDS, BLOODY
SIX, STEELOVER, czy też AC/DC, KROKUS. To co warto wiedzieć na
temat samego zespołu to że została założona w roku 1983 z
inicjatywy Hasse'a Fröberga, Thomasa Thomsona, Alfa Strandberga,
Ola Strandberga i JJ Marsha i skupili oni uwagę na sobie za sprawą
debiutanckiego albumu „Breaking The Spell” z 1984 który
dość szybko przysporzył zespołowi dość spore grono fanów.
Nie bez powodu okrzyknięto ten album jednym z ciekawszych szwedzkich
wydawnictw w roku 1984 i najlepszym dziełem tego zespołu. Tutaj
kapela zaprezentowała się najlepiej zawierając jednocześnie to co
oddaje ich styl, charakter i śmiało można mówić tutaj o
energicznej muzyce która złożona jest przede wszystkim z
dopracowanej i poukładanej sekcji rytmicznej, z luźnych,
rytmicznych, lekkich i bardzo melodyjnych partii gitarowych duetu
Stranberg/Marsch który charakteryzuje się nie zwykła
precyzją, a warsztat techniczny i pomysłowość dodaje im skrzydeł,
sprawiając że cały czas się coś dzieje, cały czas pojawiają
się proste i zapadające motywy tak jak to ma miejsce w przypadku
melodyjnego „Rock The Nation” , a
wszystko spina wokal Hansa Froberga, który ma taki ciepły
wokal, gdzie również daje o sobie znać wyszkolenie
techniczne, no i trzeba przyznać, że ów wokalista świetnie
sprawdza się w lekkich kompozycjach, gdzie może śpiewać nieco
czyściej i bardziej hard rockowo i na myśl przychodzi choćby
romantyczna ballada „ Passion Kills”
która wyróżnia się na tle innych kompozycji, bo jest
wolne tempo, mniejszą rolę odgrywają gitary, zaś większą
właśnie wokal i sam klimat. Sam materiał właściwie jest dość
urozmaicony i znajdziemy tutaj poza wyżej wspomnianymi, klimatyczne
intro które ma zbudować napięcie, a więc swoje zrobił. To
czego jest najwięcej na albumie to bez wątpienia hard'n heavy
przebojów i tutaj rządzi singlowy „Lovetaker”
z zadziornym motywem, rytmiczny „Burnin Love”
, przebojowy „Hooked On Metal” , czy
też zadziorny „Raise The Roof”
. No i mamy tez bardziej heavy metalowe kompozycje gdzie dominuje
nieco ostrzejsza gitara, większa dynamika i pazur. W tej kategorii
wagowej mamy najszybszy kawałek na płycie czyli „Crack
Up The Sky” , czy też nieco
bardziej stonowany „ Loud'n Dirty”
.
Analizując
powyższy materiał można dojść do wniosku że bardzo starannie
pracowano nad całością i to co słychać to najlepszy dowód
jaki mamy efekt końcowy. Starannie stworzone brzmienie, gdzie jest
coś z rasowych heavy metalowych płyt, a także jest owa lekkość i
zadzior z płyt hard rockowych. To pozwala uwypuklić co najmniej
bardzo dobre umiejętności muzyków, którzy
zagwarantowali naprawdę znakomity materiał, który przejawia
się w dużej liczbie przebojów, zróżnicowaniu i
równości, o którą dzisiaj dość ciężko. Minusy?
Czasami mam wrażenie że wokalista z tym swoim ciepłym wokalem
gdzieś gubi się w partiach gitarowych no i czasami wtórność
mi doskwiera, a tak więcej minusów nie dostrzegam. Warto
poświęcić trochę czasu i posłuchać tego wydawnictwa, bo jest to
przyjazna dla ucha muzyka.
Ocena:
8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz