sobota, 26 maja 2012

VORPEL NOMAD - Hyperborea (2012)


Ostatnie wydawnictwo niemieckiego IRON SAVIOR raczej większego wrażenia na mnie nie zrobiło, brakowało przede wszystkim jakiś utworów które by zapadały w pamięci na nieco dłużej, zabrakło mi tego ognia, tej dynamiki, tej lekkości jaką prezentowali choćby na takim „Bettaring Ram”. Uważam, że czas żeby ktoś przejął pałeczkę po tym zespole i póki co widzę jednego godnego następcę, a mianowicie kolumbijski VORPAL NOMAD, który został założony z inicjatywy wokalisty Felipa Machado Franco i gitarzysty Nicolasa Waldo, którzy zapewne niektórym będą bardziej znani z THUNDERBLAST w roku 2010 założyli VORPEL NOMAD. Do składu perkusista Christian Gatain, Andreas Parada w roli drugiego gitarzysty, zaś Daniel Pinzon został zwerbowany jako basista. Pod koniec tego samego roku wyszło pierwsze demo zespołu „The Spirit Machine” a zespół rozpoczął w dość szybkim czasie pracę nad debiutanckim albumem „Hyperborea”. Poza tym, że styl w jakim obraca się VORPEL NOMAD przypomina styl grania przez IRON SAVIOR, a także GAMMA RAY, nawet HELLOWEEN czy BLIND GUARDIAN to warto wspomnieć że produkcją albumu i takie pieczę nad albumem zapewnił nie kto inny jak sam lider IRON SAVIOR Piet Sielck. Tak więc mamy okładkę w klimacie IRON SAVIOR, mamy brzmienie IRON SAVIOR, mamy wokal Felipe który przypomina do bólu wokal Pieta, mamy chórki będące naśladownictwem tych z albumów IRON SAVIOR, jest też wzorowanie się na muzyce IRON SAVIOR pod względem konstrukcji utworów, czy też samej melodyjności.
Dawno nie słyszałem tak udanej kopii tego co gra IRON SAVIOR i tutaj punktów stycznych jest sporo, jednak najlepiej się po prostu zagłębić w zawartość płyty, żeby przekonać się się osobiście, że rośnie nam drugie i równie udane IRON SAVIOR, tylko że z Kolumbii. To co przesądza o tym że album bardzo dobrze się słucha to przede wszystkim równość i pewne zróżnicowanie. Jak najlepiej wypromować album? A no wytaczając najcięższe działa w postaci jednego z najlepszych kawałków na albumie. Użycie „Skull Island” jako singla promującego okazał się strzałem w dziesiątkę. Ten utwór to wypisz, wymaluj IRON SAVIOR, podobny sposób konstruowania przebojów i to tutaj słychać. Klimat s -f, zadziorność, germańską solidność też bez problemu wyłapiemy, zwłaszcza dobrze to odzwierciedla przebojowy „The Brotherhood”. W przeciwieństwie do ostatniego albumu IRON SAVIOR tutaj zespół wyraźnie daje poczuć fakt, że mamy do czynienia z power metalem, szybkim i melodyjnym, przykładem tego jest „Final Cry For Freedom”. VORPAL NOMAD dba przede wszystkim o bardzo dobre wykonanie i niezwykłą melodyjność i taki „Last Hero On Earth” bardzo dobrze to odzwierciedla. Właściwie przebój goni przebój i kolejny znaczącym utworem na tej płycie jest „The Mad Hatter” z jednym z najbardziej zapadających refrenów jakie słychać na tym albumie. Tak jak mówiłem o urozmaiceniu to głównie myślałem tutaj o rozbudowanym „As The Otherworld Falls Dawn” który trwa aż 10 minut i co ciekawe wcale nie nudzi i trzeba przyznać że dzieje się sporo, ciekawe wykorzystano tutaj epicki klimat, urozmaicone motywy i wszelkiego rodzaju ciekawe melodie, co sprawia że jest to ciekawa podróż przez takie streszczenie tego co możemy usłyszeć na tym krążku. Całość zamyka równie atrakcyjna kompozycja w postaci „Jack O Latern” która tez odegrała swoją rolę przy promowaniu albumu. To jest bardzo dobry dowód, że VORPAL NOMAD ma więcej werwy, więcej ciekawych pomysłów niż IRON SAVIOR i tutaj mamy do czynienia z kolejnym hiciorem.


VORPEL NOMAD nagrał naprawdę bardzo dobry album, który oddaje styl IRON SAVIOR ich wizję grania heavy/power metalu. Pozycja obowiązkowa dla fanów wyżej wymienionego zespołu, a także wszelkiego rodzaju melodyjnego metalu. „Hyperborea” to album dopieszczony technicznie, jak również pod względem kompozycyjnym, jest nacisk na dobre wykonanie, melodie, a muzycy ze swoim bagażem umiejętności i doświadczeniem zapewniają odpowiedni poziom artystyczny temu albumowi. Dobry start tego kolumbijskiego zespołu power metalowego.

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz