Choć nikt nie
wątpił w sukces i potencjał młodego CIRYAM który z
udanym skutkiem łączył w swojej muzyce elementy gotyckiego metalu
i progresywnego rocka, to jednak po wydaniu pierwszego albumu zaczął
się sypać skład. Zmiany również objęły wytwórnię
i postawiono tym razem na METAL MINDS PRODUCTION pod skrzydłem
której w 2006 roku ukazał się „W sercu kamienia”.
Jest to niby kontynuacja stylu, choć tutaj już nie ma takiej
podniosłości i operowych zapędów jak na poprzednim albumie.
Daje osobie znać brak Krzysztofa Zajdela. Więcej jest progresywnych
patentów, więcej jakby komercji, a mniej samego metalu. W
dalszym ciągu mamy wysoką budżetową produkcję, oryginalne
podejście do muzyki, sporo wyszukanych melodie i ciekawie wykreowane
struktury utworów. Więcej dziwnych patentów, więcej
jakby pokręconych melodii i jakby mniej metalu niż na poprzednim
albumie. Nie wiem wiem czemu ale ten album już nie jest taki
specyficzny i zapadający w pamięci jak poprzedni.
Na plus warto
zapewne zaliczyć utrzymane tego specyficznego klimatu, budowanie
wszystko na bazie napięcia, a także dopracowania, czy też
doświadczenia muzyków. Utwory charakteryzują się
urozmaiceniem, zmianą temp, dopracowanymi melodiami i dobrze
brzmiącymi instrumentami. Sam wstęp totalnie inny aniżeli na
poprzednim albumie, rezygnacja z instrumentalnego wprowadzenia
okazała się wg mnie chybionym pomysłem. Zaczyna się od dość
specyficznego „Nieboskłony” który ma zadatki na
dobry utwór. Jest ciężki riff, jest sporo metalu, ale jakby
zbyt duże kombinowanie sprawia że kawałek nie jest tak atrakcyjny
jakby mógłby być. Mimo to jest to jeden z tych lepszych
utworów. Dobrze się prezentuje dynamiczny „Łowcy
Światła” gdzie jest nawet nawiązanie do symfonicznego metalu
spod znaku NIGHTWISH. Bardziej rozbudowany „Hatif” raczej
zbyt monotonny, ale przynajmniej potrafi przyciągnąć uwagę
ciekawym urozmaiceniem oraz dobrze zaaranżowanymi i atrakcyjnymi dla
ucha partiami gitarowymi duetu Węgrzyn/ Makiel. Jest solidność i
precyzja tylko szkoda, że panowie nie mają gdzie rozwinąć swoich
umiejętności i wszystko przyćmiewa progresja i specyficzny klimat.
Idąc dalej w poszukiwaniu mocnych punktów na albumie to
zapewne należy wymienić przebojowy „Ciernie” który
zbudowany jest na metalowym wydźwięku i niezwykłej rytmiczności.
„Pokusa” to kolejna dawka energii i bardzo dobrze
rozegranych partii gitarowych i z miłą chęcią bym posłuchał
czysto heavy metalowego grania w wykonaniu tego zespołu. Wtrącanie
tych nieco przekombinowanych motywów drażni mnie na dłuższą
metę. Jeśli chodzi o klimat i wolne granie to podoba mi się
psychodeliczny „Tylko Liściem” gdzie w końcu można
powiedzieć że wokal Moniki pasuje pod każdym względem. Piękna,
maniery i stylu śpiewania. „Obłęd” pod względem
instrumentalny brzmi fantastycznie, tylko czasami linia wokalna mnie
nie przekonuje. Najpiękniejszym utworem na płycie jest bez
wątpienia spokojna i klimatyczna ballada „W ciszy” która
promowała ten album. „Sumienie Diabła” bez wątpienia
najcięższy i najbardziej metalowy kawałek. Wszystko pięknie tylko
po co ten komputerowo przerobiony wokal Moniki? Psuje to cały efekt.
Nie wiem jak wy, ale ja bym sobie życzył więcej utworów jak
zamykający „Miłość za pieniądze”. Ten utwór
znakomicie definiuje styl i to co gra CIRYAM. Jest metal, jest ten
specyficzny klimat, jest progresywność oraz szczypta gotyku. Jeden
z ich najlepszych kompozycji, gdzie mamy świetną melodię,
zapadający w głowie refren i to jest moi drodzy przebój z
prawdziwego zdarzenia. Reszta utworów jakby wymuszona i raczej
robi za wypełniacze.
Czuje nie dosyt w
pewnym stopniu, zawsze kiedy to album zamyka taki kawałek jak
„Miłość za pieniądze”, który powinien być
wyznacznikiem stylu i poziomu tego albumu. Brakuje mi właśnie
takich przebojów i takich killerów jak ten kawałek.
Jakby mniej metalu, a więcej komercyjnego podejścia, dominacja
wolniejszych motywów, daje o sobie znać i nieco obniża
poziom. Na plus specyficzny klimat i oryginalny wydźwięk
kompozycji.
Ciryam - Miłość za Pieniądze
Ocena: 6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz