Niemiecki CUSTARD, który
grał do tej pory taki typowy, podręcznikowy power metal przypominał
twórczość HELLOWEEN, czy wiele innych takich rasowych power
metalowych zespołów i taki też był ich ostatni nawet bardzo
dobry „Wheel Of Time” i tak było do roku 2012, kiedy to kapela
postanowiła obrać nieco inny kierunek, a jaki?
Po rzucono takie typowe
power metalowe granie w stylu HELLOWEEN, choć pewne elementy jeszcze
gdzieś tam nasuwają ową niemiecką kapelę, lecz teraz więcej
jest rycerskiego power metalu, z dużą dawką heavy metalu, takiego
można by rzec true niczym MANOWAR, CRYSTAL VIPER, MAJESTY, czy też
SOLEMNITY, tak więc również porzucono teksty o życiu i
fantasy, a pojawiły się utwory poświęcone wojnie. CUSTARD od roku
powstania, czyli 1987 roku aż do roku 2012 trzymał się pewnego
sprawdzonego stylu i teraz wydając swój 5 album po 4 leniej
przerwie o tytule” Infested By Anger” nieco mnie z szokowali i w
sumie zaskoczyli owymi zmianami. Czy są to zmiany na plus? W pewnym
stopniu tak, bo jest coś innego, jest pewna świeżość, nieco inna
struktura utworów, jednak gdzieś też w niektórym
momencie przesadzono z tym wszystkim, bo album można uznać za
koncept album, który ma sporo przerywników i cały
materiał jest jak dla mnie za długi, no bo 15 utworów
trwających ponad godzinę, to już sporo. Zespół też nigdy
nie należał do wybitnych to też na dłuższą metę można poczuć
zmęczenie i przeciętność, jednak poza tymi pewnymi odstępstwami
trzeba pochwalić kapelę za spróbowanie czegoś nowego, za
pokierowanie swojego stylu w nieco innym stylu, za próbę
zaskoczenia i zagranie ciekawego bojowego power metalu z elementami
heavy metalu. Forma może się podobać, bo są szybkie melodie,
takie bardzo proste i zapadające w pamięci, czyli to co do tej pory
zespołowi zawsze wychodziło, mamy też specyficzny wokal Olivera
Strassera, który może nie do końca pasuje do takiej oprawy,
ale stara się i słychać gdzieś ten zadzior, jednak technika
została tutaj nieco położona. Jest dynamiczna sekcja rytmiczna,
jednak tym razem skierowana w stronę heavy metalu i to słychać
zwłaszcza po partiach basu, gdzie Markus Berghammer stara się grać
pod Steve;a Harrisa i to słychać w niemal każdym utworze. Tak więc
jako nowy członek, który dołączył w 2009 roku spisuje się
całkiem dobrze. „Infested By Anger” to album na którym
swój debiut zalicza również gitarzystka Anna
Olejniczak i tutaj mam nieco mieszane uczucia, bo jest nawet solidne
granie, a le w dużej mierze są mało wyraziste owe partie gitarowe,
nieco mało atrakcyjne, nieco zbyt ciężkie i takie zbyt proste.
Sama okładka sugeruje,
że to nieco już inny CUSTARD bo o to mamy mrocznego rycerza na
koniu co już podpowiada nam czego można się spodziewać po
materiale, który jest nieco zbyt wydłużony w czasie. Album
otwiera epicki można by rzec „Calls Of War”, który
brzmi niczym bojowy hymn i ma w sobie to coś. Mogłoby się wydać,
że motyw zostanie pociągnięty na „Gods Of War” lecz
tutaj mamy jeszcze pozostałości po starym dobrym CUSTARD, który
lubi czerpać z działalności HELLOWEEN, choć już można wyczuć
zmianę w samej sekcji rytmicznej, która bardziej nasuwa heavy
metalową konstrukcję. Ogólnie jest to solidny kawałek,
jednak też nie wykraczający poza dobry poziom. Miks heavy metalu z
power metalu już można uświadczyć w takim dynamicznym „Death
From above”, który jest jednym z tych najlepszych
kawałków na płycie, choć w porównaniu z innymi
propozycjami tegorocznymi jest to nic specjalnego. Gdzie jeszcze
usłyszymy power metal? W melodyjnym „300”, który
jest najszybszą kompozycją na płycie, w bojowym „Fire And
Sword”, czy też przebojowy „My Last breath” i to
byłoby na tyle. Reszta utworów już bardziej heavy metalowa,
posępna, momentami nieco mroczna, o bardziej stonowanym charakterze,
z wolniejszą sekcją rytmiczną i bardziej bojowym, true metalowym
wydźwięku i słychać to wyraźnie po energicznym „Black
Friday”, nieco rozbudowany „Time To Bleed”, w
ciężkim „A Knight” gdzie pojawiają się tez kobiecy
wokal i gdzieś tam można poczuć urozmaicenie. Średniej klasy true
heavy metal otrzymujemy w „Hell Heart”, czy też w „Death
Shall Arise”.
CUSTARD miał ciekawy
pomysł na urozmaicenie, nawet ciekawy kierunek obrali, szkoda tylko,
że „Infested By Anger” jest raczej przeciętnym albumem z
kilkoma ciekawymi momentami. Można rzec że jest to ciekawy pomysł,
ale kiepskie wykonanie. Średni wokal Oliviera, niezbyt porywające
partie gitarowe, niezbyt ciekawe pomysły na kompozycje, sprawiają
że więcej jest tutaj wad niż zalet. Ot co kolejny przeciętny
album, który nie zapada w pamięci. Chyba CUSTARD lepiej sobie
radził jako kolejna kopia HELLOWEEN.
Ocena: 4/10
Pierwsze trzy albumy to moim zdaniem wyrównamy,dobry powermetal.Już na poprzednim albumie próbowali coś zmieniać,ale chyba na lepsze nie wyszło...
OdpowiedzUsuń