Kazachstan raczej nie kojarzy się
z heavy/power metalem w żaden sposób, ani tym bardziej ciężko
sobie wyobrazić, że są tam zespoły, które grają ten
rodzaj muzyki na bardzo wysokim, światowym poziomie. Weźmy taki
Holy Dragons, który działa od 1997 roku. W krótkim
czasie ta kapela dorobiła się całkiem pokaźnej liczby albumów
i uzyskał status wręcz kultowego w swoim rejonie. Na czym polega
fenomen tej kapeli? Z pewnością na tym, że zespół jak mało
kto znakomicie imituje styl Cage i Judas Priest z okresu albumu
„Painkiller”. Co jeszcze wyróżnia ten zespół na
tle innych? Poczucie humoru, które zespół wykorzystuje
w sferze lirycznej. Nawet po okładkach widać, że zespół ma
dystans do tego co robi. Od lat nie schodzą poniżej pewnego
poziomu, to też nie miałem obaw by sięgnąć po nowy krążek
zatytułowany „ Dragon Inferno”. Od razu widać po okładce i
tytułach utworów, że jest wszystko z robione z jajem. Na
szczęście w sferze czysto muzycznej jest już powaga i mamy ostry
heavy/power metal, który ma wiele wspólnego z Cage. Te
podobieństwa nabierają większego sensu dzięki duetowi
gitarzystów, którzy tną ostre, zadziorne riffy i
melodyjne solówki. Zresztą sam wokalista Ian Breeg brzmi
niczym klon Seana Pecka. Podobna maniera wokalna, podobna technika i
styl. Nawet brzmienie na nowym albumie też zostało wykreowane na
bardziej amerykańskie, ale ma to tez swoje plusy. Płyta ma pazur,
jest agresywniejsza. Tutaj jedynym minusem jest zbyt sztuczne,
plastikowe brzmienie perkusji. Co ciekawe płyta zaczyna się w miarę
spokojnie, ale „Gunship
From hell”
szybko nabiera prędkości i przeradza się w petardę. Mocniejszy
wokal, ostry niczym brzytwa riff, który ma sporo cech wyjętych
z thrash metalu. Taki styl musi się podobać. Dalej mamy energiczny
i przebojowy „Hollow
Man”, w którym
wokal jest łagodniejszy, a partie gitarowe jakby bardziej
przesiąknięte shredowym feelingiem. Utwór bardzo urozmaicony
i dzieje się w nim sporo. Nawet kiedy zespół gra wolniej tak
jak to jest zaprezentowane w „Old
School Space Battles”
to i tak jest to wciąż granie na wysokim poziomie. Energia i
przebojowość dalej jest obecna. Klimaty „Painkiller” dają
osobie znać w ostrzejszym „Majestic
12” czy w
szybkim „Thre Ways
of Genocide”.
Zespołowi bardzo łatwo przychodzą ciekawe melodie i właściwie
wystarczy posłuchać „Ride
Cowboy Ride” czy
nieco shredowy „Unclicensed
Sky Rider”. Na
koniec mamy tytułowy „Dragon
Inferno” czyli
cały album w pigułce. To jest właśnie Holy Dragons.
Ocena: 9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz