Czasami okładka frontowa
płyty potrafi o wiele więcej nam powiedzieć niż nam się wydaję.
W przypadku włoskiego Secret Tales i ich debiutanckiego krążka
„L'Antico regno” można wiele wyczytać z okładki. Przede
wszystkim fakt, że na płycie jest baśniowy, czy też klimat
fantasy wymieszany z s-f. Można też wyczytać, to że okładka
kryje coś tajemniczego, coś nie łatwego do pojęcia, a co
najważniejsze... od razu widać z czym mamy do czynienia. Jest to
płyta z kręgu gotyku, progresywnego rocka i nieco mrocznego heavy
metalu.
O samym zespole warto
wiedzieć to, że został założony w 2012 roku z inicjatywy Tav,
Gabranella, a także Radis. Włoska wytwórnia Black Widow
umożliwiła zespołowi wydanie swojego albumu, który
skierowany jest do fanów takich kapel jak Goblin, Faust, czy
też Pink Floyd. Jak się dobrze poszuka to znajdzie się pewne
inspiracje Black Sabbath czy Deep Purple z lat 70. Kapela jest inna
niż wszystkie i to z pewnością może niektórych koneserów
ambitnej muzyki zaciekawić. Styl nie jest taki łatwy do
zdefiniowania, bowiem są tu cechy mrocznego heavy metalu, są
elementy progresywnego rocka, jest też coś z psychodelicznego
rocka, czy też muzyki pokroju Black Sabbath i Pink Floyd. Zespół
nie kryje też zamiłowań folkiem i gotykiem. Całość spina wokal
pani Radis, który stawia na podniosłość i klimat. Coś dla
fanów symfonicznego metalu czy tez typowego gotyku. Nadaje ona
całości niezwykłego mrocznego klimatu i nutki nie pewności.
Dobrze to współgra z partiami klawiszowymi Tava i popisami
gitarowymi Gabranella, Ten ostatni naprawdę ma niezłe pomysły i
potrafi zaskoczyć swoją grą. Może nie jest to nacisk na szybkość,
energię, melodyjność, ale na finezję i magię, a to się ceni.
Mocnym atutem jest tutaj bez wątpienia soczyste brzmienie. A jak
jest z muzyką? No cóż, tutaj mamy wyzwanie, bo zespół
nie chce nas zasypać prostymi pomysłami i właściwie nie
uświadczymy tutaj typowych hitów, co jest pewną udręką.
Jednak jak się skupimy na pomysłach, aranżacjach to wtedy jesteśmy
wstanie uchwycić pewne piękno tej płyty. Już „Stargate”
na samo otwarcie jest czymś wielkim i budzi respekt do zespołu.
Spokojny motyw duża dawka epickości i niezwykłego baśniowego
klimatu. Coś pięknego. Deep Purple wybrzmiewa bez wątpienia w
finezyjnym „L antico Regno”, gdzie gitarzysta
pokazuje swój kunszt i talent. Fani Blackmorea nie będą
zawiedzeni. Jednym z mocniejszych momentów na płycie jest „In
faust o Goblin”, który jest takim ukłonem chyba w
stronę kapel, które ukształtowały ich styl. Na płycie jest
pełno folkowych wtrąceń i dobrze to odzwierciedla spokojniejszy
„Princ Elfa”. Również godnym uwagi jest
stonowany „Tornano Le Fate” , który zabiera
nas w mroczne rejony. Po raz kolejny możemy delektować się piękną
solówką rodem z twórczości Deep Purple. Reszta
utworów jakoś aż tak bardzo nie porusza i nie zapada w
pamięci. Płyta jak i sama muzyka jest bardzo specyficzna, ale z
pewnością znajdzie swoich odbiorców.
Nie tak łatwo
skatalogować Secret Tales, ale z pewnością nie jest to typowo
metalowy album, nie jest to też typowy progresywny rock. Płyta
bardzo specyficzna, z ciężkim, mrocznym klimatem i z wyszukanymi
melodiami i ciężko strawnymi aranżacjami. Nie jest to może
najlepsze co słyszałem w swoim życiu, tak samo nie można spisać ich
na straty, ale jest to na pewno coś zupełnie innego niż pojawiało
się dotychczas. Pozycja skierowana do poszukiwaczy dziwnych
dźwięków.
Ocena: 4.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz