Niektóre historie
zespołów potrafią zszokować i dla wielu z nas są
szufladkowane w kategorii „nie do wiary”. Jednak są takie
historie, które budzą podziw i jedną z takich jest historia
włoskiego Spettri. Ta mało znana kapela zrodziła się w 1964
roku, a ich pierwszy album został zarejestrowany w 1972 roku. Pech
chciał, że nigdy nie udało im się wydać tego dzieła, aż do
roku 2011 kiedy to marzenie spełniła wytwórnia Black Widow.
Debiut to był koncepcyjny album który opowiadał o człowieku,
który wyrusza w podróż w poszukiwaniu alternatywy na
przemoc i szuka jej w zaświatach. Teraz mamy rok 2015, a Spettri
wydaję kolejny album zatytułowany „2973 la nemica dei ricordi”.
Tak więc mamy kontynuację debiutu i dalszy ciąg tej niezwykłej
podróży w nieznane rejony.
Spettri to kapela, która
gra mroczny progresywny rock i nie kryje swoich zamiłowań Black
Sabbath, King Crimson czy Deep Purple. Niezwykle imponująca jest
współpraca gitarzysty Raffaela i klawiszowca Stefaniego
Maleni. Oboje się uzupełniają i tworzą prawdziwy futurystyczny
klimat, który wprawia w osłupienie bo mamy z czymś nieznanym
i obcym. Brzmi to wyjątkowo dobrze, jeśli skupimy się na
klasycznym brzmieniu wzorowanym na latach 60 czy 70. Ten duch tutaj
jest i faktycznie słychać, że zespół zaczynał w tamtych
latach. Raffael stawia na finezję, lekkość i wybiera naprawdę
pokręcone i złożone motywy. Momentami jest to ciężko strawne,
ale bez wątpienia jest to bardziej intrygujące i wciągające na
swój sposób. Wokalista Ugo może nie jest
najmocniejszym punktem tej płyty, ale pasuje do tła i ma coś z
hard rockowej maniery. Nie jest to Demons Eye czy The Vintage
Caravan, bo Spettri brzmi bardziej specyficzniej i jest to bardziej
wymagająca muzyka. Na samym wstępie mamy mroczny i ponury „Il
lamento dei gabbiani”, który wprowadza nas w
niezwykle mroczny klimat. Słychać że zespół nie idzie na
łatwiznę i to wszystko musi robić wrażenie i zainteresować
słuchacza. To z pewnością się udaje. „La nave”
to z kolei kompozycja bardziej magiczna, bardziej baśniowa i taka
lekka w przekazie. Tutaj mamy o wiele ciekawsze partie gitarowe i
dzieję się o wiele więcej przez te 7 minut. Bardzo podoba mi się
o wiele żywszy i radośniejszy „La profezia” czy
pokręcony „La nemica Dei Ricordi”, które
przypominają stare dobre czasy Deep Purple i nawet Raffael nie kryje
swoich inspiracji Ritchie Blackmorem. Troszkę odstaję tutaj
akustyczny „Il Defino Bianco” który nic nie
wnosi do całości. Do grona ciekawych kawałków z pewnością
trzeba też zaliczyć energiczny „La stiva”.
Nie jest to może łatwa
muzyka, może też drażnić co niektórych rodzimy język
muzyków, a także brak typowych hitów. Jednak ta płyta
ma w sobie coś intrygującego, coś co budzi nie pokój i
zaprasza nas do ponownego zwiedzania po jakimś czasie. Coś dla
smakoszy lat 70, dla fanów progresywnego rocka czy też
bardziej futurystycznej muzyki rockowej. Warto poszukać i zapoznać
się z włoskim Spettri i ich nowym albumem czyli „2973”.
Ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz