poniedziałek, 20 maja 2024
TEZZA F - Key to Your Kingdom (2024)
Nie mogłem przejść obojętnie obok tej klimatycznej okładki, która daje wyraźny sygnał co nas czeka. Klasyczny power metal, który przenosi nas do lat 90 i znajdziemy tutaj dużo odesłań do klasyki w postaci Insania, Helloween, Heavenly czy Sonata Arctica. Inspiracje godne pochwały, ale jest to też droga łatwa do poniesienia klęski. Nie zawsze udaje się doścignąć geniuszy gatunku i tutaj Tezza F. też poległa w tej kwestii. Jednak "Key to your Kingdom" to nie jakiś gniot, tylko kawał solidnego power metalu w klasycznym wydaniu i choć do najlepszych płyt z tamtego okresu daleko to jednak można czerpać radość z tej muzyki.
Za nazwa Tezza F kryje się jeden człowiek, a mianowicie Filippo Tezza, który odpowiada za wokale i całą warstwę instrumentalną na tej płycie. Ma talent i to słychać, zresztą jego wokal potrafił oczarować na ostatniej płycie Chronosfear. Muzycznie brakuje może tutaj oryginalności, może jest to do bólu wtórne, ale dobrze się tego słucha. Dostajemy porcję sprawdzonych patentów, które dają sporo radości.
Choć jest to projekt muzyczny jednego człowieka, to zadbano o mocne i klimatyczne brzmienie, a do tego ta miła dla oka okładka.
Zawartość jest dobrze skrojona i już otwieracz "The Fire Still burns" pozytywnie nastraja i wprowadza w klimat nowej płyty. Co mnie trochę irytuje te owe spowolnienia i takie wprowadzanie stonowanych dźwięków. Cała reszta jest dobrze rozegrania. Niezwykle melodyjny "Voices" to rasowy power metal w klasycznym wydaniu. Prosty motyw gitarowy i duża dawka melodyjności sprawiają, że utwór wpada w ucho. Nie zabrakło też przebojów i taki chwytliwy "Dead Roses" bardzo dobrze to potwierdza. Coś z Insania czy Helloween można doszukać się w rozpędzonym "Key to Your Kingdom". Oklepana formuła to fakt, ale słychać że Filippo kocha ten gatunek i chciał oddać hołd dla klasyki. Sporo wpływów Hansena można wyłapać w "Cold Rain" i to kolejny hicior na płycie. Z kolei rozpędzony "Moonlight chant" przemyca sporo elementów Sonata Arctica. Całość wieńczy rozbudowany i epicki "For death of glory" .
Tezza F wydał właśnie swój najlepszy album. Jest klasycznie, melodyjnie i nie brakuje w tym wszystkim energii. Minus to brak świeżości, elementu zaskoczenia i wtórność, która nieco psuje ostateczny efekt i tym samym brakuje troszkę do ideału. Dla fanów klasycznego power metalu pozycja obowiązkowa.
Ocena: 7/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz