czwartek, 6 czerwca 2024

DREAMGATE - Dreamgate (2024)




Jednak w dzisiejszych czasach da się jeszcze nagrać płytę z kręgu power metalu i symfonicznego power metalu, który będzie miał klasyczne brzmienie i będzie się opierał na sprawdzonych i oklepanych patentach. Włoski Dreamgate pokazuje, że można wciąż tworzyć prosty i przebojowy power metal, który będzie hołdem dla Helloween, Rhapsody, edguy, czy Timeless Miracle. Band powstał w 2022r i teraz przyszedł czas na ich debiutancki album zatytułowany po prostu "Dreamgate". Płyta ukazała się 2 czerwca nakładem wytwórni Underground Symphony.

Ten album to dobry przykład, że czasami nie trzeba kombinować i można pójść przetartymi szlakami i dać fanom odtwórczy materiał, a zarazem miły w odsłuchu i poukładany.  Słychać to doświadczenie muzyków, którzy grają w Erdan, Ghost City czy Dark Horizon. Panowie znają się na rzeczy i potrafią porwać słuchacza swoją grą, umiejętnościami i pomysłami na kompozycje. Dopełni szczęści mamy miłą dla oka okładkę. Troszkę nie do końca przekonało mnie spłaszczone, nieco stłumione brzmienie.
Motorem napędowy Dreamgate jest bez wątpienia gitarzysta De Angelis i klawiszowiec Battini. Ten duet stawia na melodyjność i klimat. Bardzo dobrze się uzupełniają. Jest jeszcze typowy power metalowy śpiewak w postaci Brunetti, który nasłuchał się Fabio Lione i Michaela Kiske.

To co band gra i jak bardzo dobrze gra odzwierciedla tytułowy "Dreamgate". Brzmi jak zagubiony przebój z lat 90.  Takich klasycznie brzmiących hitów jest znacznie więcej. Otwierający "Sun King" to taki prosty, klasyczny power metal, który potrafi zauroczyć od pierwszych dźwięków. Podobne emocje wzbudza solidny "Life is one". Brakuje może trochę pazura i drapieżności, ale utwór sam w sobie nie jest zły. Lekko, przebojowo, troszkę nawet majestatyczne i epicko jest w "No sweat no victory" i to jeden z ważniejszych momentów na płycie. Dalej mamy symfoniczny "The lost Symbol", rozpędzony "The all" i nastrojową balladę w postaci "Ball and chain". Całość wieńczy "belmonts Fate", który nieco przypomina mi kultowy timeless miracle.

Dreamgate zalicza udany debiut i "Dreamgate" to uczta dla fanów klasycznego power metalu. Płyta skierowana do miłośników prostych melodii, dużej dawki przebojowości i oklepanej formule, która czerpie garściami z twórczości Helloween, Rhapsody, czy Insania. Bardzo udana wycieczka do lat 90, gdzie power metal rozkwitał w najlepsze. Płyta warta uwagi to na pewno.

Ocena: 7.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz