sobota, 8 czerwca 2024

NIGTHMARE - Encrypted (2024)


 Od kiedy odszedł Jo Amore z francuskiego Nightmare, to można odnieść wrażenie, że band na siłę próbuje wepchać do stylu zespołu kobiecy wokal i coś ogólnie mają problem z tym stanowiskiem, bowiem była Maggy Luyten, była też Madie, a teraz jest Barbara Mogore. Trzeba się przyzwyczaić do nowego wcielenia Nightamre. Jo Amore nie wróci, a trzeba się cieszyć że band tworzy i czasami jest to na miarę starych płyt. Tak było z "Dead Sun", który przypadł mi do gustu. Nie oczekiwałem niczego specjalnego od najnowszego "Encrypted", a tutaj wyszedł album równie ciekawy co "Dead Sun", a może nawet ciut lepsza. W końcu płyta oddająca to co najlepsze w Nightmare i śmiało dorównująca starym płytom z Amore na wokalu.

Tak naprawdę patrząc na skład, to z oryginalnego składu został basista Yves Champion,  a mimo to band istnieje i ma się dobrze. Barbara ma ciekawą barwę głosu, potrafi zaśpiewać ostro, ale też i spokojnie, stawiając na melodyjność. O dziwo te dwa czynniki współgrają i głos Barbary pasuje do tego co gra Nightmare. To już połowa sukcesu. Wyjątkowo dobrze też wypada praca gitarzystów, gdzie Franck Milleri i Matt Asselberghs dostarczają nam sporo dopracowanych, zadziornych i agresywnych riffów. W tym wszystkim jest porządek, koncepcja i dbałość o detale. O melodie i chwytliwość również nie trzeba się martwić. Materiał jest zróżnicowany i każdy znajdzie coś dla siebie.

Pierwszy raz, gdzie można było poznać talent nowej wokalistki, to była nowa wersja "Eternal Winter" i można było się przekonać, że ma ciekawą barwę głosu i pasuje do stylistyki grupy. Wiadomo do Amore nie ma nawet startu, ale jeśli band ma dalej działać i tak ma to wyglądać, to nie ma nic przeciwko. Niech jakość przemówi sama za siebie. Band wytacza mocne działa już na samym starcie, bowiem "Nexus Inferis" to mocny utwór, gdzie można śmiało doszukać się heavy/power metalowej stylistyki w której band od lat się obraca. Jednak gdzieś w tym wszystkim są echa melodyjnego death metalu i zespołu Arch Enemy. Taki bardziej brutalny aspekt gry Nightmare można też uświadczyć w agresywnym " The Blossom of My Hate". Band pokazuje, że potrafi odnaleźć się w bardziej brutalnym graniu, gdzie ocieramy się o melodyjny death metal. Nie brakuje hitów i każdy utwór potrafi porwać swoją stylistyką i taki "Voices from the other side" czy "Saviours of The Damned" są tego dobrym przykładem. Nightmare zwalnia troszkę w stonowanym "Wake Up the Night" i ten mroczny heavy metal w przebojowej odsłonie z nutką komercji nie jest taki zły. Dobrze się tego słucha od pierwszych sekund. Nie czuje zażenowania. Mocne granie utrzymuje Nightmare już do samego końca, gdzie warto zwrócić uwagę na zadziorny i mroczny "Borderlines".

Nightmare nie traci zapału i dalej tworzy nowy materiał, nie mając w składzie charyzmatycznego Jo Amore, który był znakiem rozpoznawczym Nightmare. Pani Barbara pasuje do muzyki Nightmare i mam nadzieję, że zostanie w zespole troszkę dłużej. Przyda im się stabilizacja, zwłaszcza że nowy krążek napawa optymizmem i zapada w pamięć.  Fanom przypadnie do gustu, a i ci co nie znają Nightmare mogą też sięgnąć po ten krążek, bo może to jest ten czas że pokochacie ich twórczość. Ten album może mieć właśnie taką moc.

Ocena: 8.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz