niedziela, 9 czerwca 2024

HOLY MOTHER - RISE (2024)


"Face This Burn" z 2021r to był naprawdę udany powrót po latach. Płyta przypadła mi do gustu, dlatego z miłą chęcią chciałem poznać w jakiej formie jest amerykański Holy mother. Warto wspomnieć, że skład zespołu znowu uległ zmianie. Funkcję basisty objął Wayne Banks, zaś Mickey Lyxx funkcję dodatkowego gitarzysty. W takim o to zarejestrowano "rise", który ukazał się 7 czerwca nakładem Massacre Records. Cudów może nie ma, ale jest kilka ciekawych dźwięków, na które zwrócić uwagę.

Holy Mother to przede wszystkim niesamowity głos Mike;a Tirelli, który przesądza o atrakcyjności tego zespołu. Bez niego byłoby pewnie ciężko się przebić i wyróżnić na tle silnej konkurencji. To jest muzyk, który ma wizję i talent. Spełnia się w swojej roli i stworzył markę, która jest rozpoznawalna. Na nowej płycie też miewa swoje przebłyski geniuszu. Jednym z nich jest zadziorny, przebojowy "Power" i utwór od razu skradł moje serce. Takie granie może na pograniczu komercyjności, ale wpada w ucho i na długo zostaje w pamięci. Podobne emocje wzbudza agresywniejszy i dynamiczny "Fire" i tutaj też dostajemy rasowy hit, który również potrafi zapaść w pamięci. Tytułowy "Rise" też przypadł mi do gustu. Stonowane tempo, mroczny klimat robią tutaj robotę.  Takie granie na pograniczu heavy metalu i hard rocka, a wszystko w nowoczesnej odsłonie.  "Hex" czy "Rain" nie wnoszą wiele do całości i mogłoby by ich nie być.

Fanem Holy Mother nie jestem i może fani zespołu coś więcej tutaj usłyszą? Poza kilkoma utworami stwierdzam, że ta płyta nie ma za wiele do zaoferowania. Świetny wokal, mocne brzmienie i kilka ciekawych melodii to trochę za mało by siać zniszczenie i postrach wśród konkurencji. Płyta dobra do posłuchania na parę razy i do zapomnienia. Szkoda.

Ocena: 5.5/10
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz