W roku 2008 premierę miał debiutancki album włoskiej formacji
Etherna zatytułowany po prostu „Etherna”. Tego wydarzenia zapewne nikt nie
pamięta, bo było to stosunkowo dawno, a sam album nie wyróżniał się niczym
specjalnym. Wspominam o tym, bowiem w tym roku kapela powraca z nowym albumem. „Forgotten
Beholder” to udany powrót po 6 latach milczenia, zwłaszcza że płyta może
niektórym pokrzyżować szybki, jeśli chodzi o formułowanie listy najważniejszych
płyt roku 2014.
W kategorii progresywnego power metalu właściwie żaden album
nie miał w sobie takiej energii, takiego klimatu i nie cechował się taką
dynamiką. Etherna pokazuje, że można połączyć stylistykę Symphony X, Nightmare
i Vision Divine, a w dodatku tworząc własny materiał. Na „Forgotten Beholder”
pojawia się Andrea Racco, czyli nowy
wokalista włoskiej formacji. Zmiana bez wątpienia na lepsze. Śpiewa jak Jo
Amore, ale to jest oczywiście komplement i Racco może być dumny z swojej pracy.
Nie ma problemów z oddaniem emocji, z techniką i ostrzejszymi partiami. Warto
śledzić przyszłość tego pana. Etherna zmieniła się na lepsze. Nowy album jest
dojrzały, bardziej dopieszczone, a przede wszystkim materiał jest o kilka klas
lepszy. Pojawiają się wyszukane motywy i bardziej oryginalne melodie, sporo
ciekawych smaczków, jak choćby elementy elektronicznej muzyki w „Return
from the Unknown dimension” sprawiają że płyta brzmi świeżo i
nowocześnie. Nie brakuje progresywnego zacięcia i złożonej konstrukcji, który
przejawia się niemal w każdym utworze, z naciskiem na taki „Its
not Goodbey”. Zespół nie zapomniał też o mocnym otwarciu płyty i „Thoughts”
daje prawdziwego kopa. Uwagę przyciągają bez wątpienia dobrze dobrane melodie,
które czynią kompozycje atrakcyjne i godne uwagi. „Forgotten Beholder” to
znakomite zobrazowanie tego stanu rzeczy i właśnie taki widzę progresywny power
metal naszych czasów. „Kill Me Now” jeszcze bardziej
pogrążony w progresywnym świecie i fani Symphony X i innych tego typu kapel
będą zachwyceni. Najostrzejszym kawałkiem z kolei jest „Death”, który potwierdza
elastyczność muzyków. Nie pasują tylko tutaj wolniejsze kawałki jak „Three of Cups” czy „Night Flight”.
„Forgotten Beholder” to album, który przypadnie do gustu
fanom progresywnego metalu, ale nie tylko. Płyta skierowana jest również do
fanów melodyjnego grania i mieszanki heavy/power metalu w stylu Nightmare.
Solidny album, który nie można zlekceważyć. Warto było czekać 6 lat na nowego
wydawnictwo Włochów.
Ocena: 7.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz