Jest szansa, że w końcu ktoś może
zrobić furorę w hard rockowym graniu, czerpiąc garściami z psychodelicznego
rocka czy stoner rocka. Kto wie może wywodząca się z Islandii o nazwie The Vintage
Caravan ma szanse zostać tak głośnym bandem jak Ghost? Słuchając albumu „Voyage”
można odnieść wrażenie, że ta kapela wysoko mierzy i mają na celu ożywienie
klasycznego rocka z lat 60 czy 70, biorąc pod lupę twórczość Led Zeppelin,
Hawkwind, Nazareth, czy Black Sabbath. A to dopiero początek owej podróży w
którą nas zabiera młody zespół, który został założony w 2006 roku.
Dbałość o szczegóły tej formacji
jest imponująca. Selektywne brzmienie, tak nastrojone, że od razu na myśl
przychodzą lata 60 czy 70. Nawet okładka zrobiona w stylu lat 60, a to wszystko
jeszcze bardziej przybliża nam tamten okres, klimat tamtych lat i to co liczyło
się w muzyce w tamtych czasach. The Vintage Caravan dokonał nie możliwego i
nagrał materiał, który brzmi jakby został zarejestrowany 40 lat temu. Brzmienie
gitar, konstruowanie kompozycji, styl, jakość, to wszystko jest zrobione, tak
byśmy czuli się jak w tamtych latach i to jest po prostu fenomenalne. Jednak im
bardziej zagłębiami się w materiał, tym bardziej dostrzegamy, że to nie tylko
style jest tutaj motorem napędowym, że tak naprawdę na sukces tej płyty złożyły
się też umiejętności młodych muzyków. Uwagę od samego początku przyciąga lider
formacji, a mianowicie Oskar, który pełni rolę wokalisty i gitarzysty. Śpiewa w
niskich rejestrach, stawiając na charyzmę, na klimat, co wychodzi mu
znakomicie, ale jeszcze lepiej wypada w roli gitarzysty. Dzięki niemu można
przypomnieć sobie stara płyty Led zeppelin czy Black Sabbath. Jest tutaj nie
tylko styl i klimat tamtych kapel zachowany, ale też właśnie poziom nie wiele
odbiega od pierwowzoru. 11 minutowy „The
Kings Voyage” to perełka, który zawiera wszystko to co najlepsze w The
Vintage Carnage, ukazuje ich atuty. Jest tutaj wszystko, począwszy od mocnego
motywu po melodyjność, kończąc na mrocznym i posępnym klimacie. Prawdziwym
hitem na miarę „Paranoid” Black Sabbath jest tutaj „Midnight Meditation” i
według mnie taki wydźwięk powinien mieć „13” Black Sabbath. Otwieracz „Carving”
przybliża nam twórczość Deep Purple czy Led Zeppelin i to w najlepszym
wydaniu. Zespół nie popada w rutynę i
potrafi nas zaskoczyć. Jedną z takich niespodzianek jest piękna ballada „Do
you remember” w której słychać echa muzyki Santany. O zespole
usłyszałem, dzięki premierowemu kawałkowi „Expand Your Mind”, który porwał
mnie klimatem i stylem nawiązującym do Black Sabbath i Deep Purple. Co ciekawe
zespół tutaj właśnie pokazuje na co ich stać. Nie jest im obce konstruowanie
bardziej złożonych kompozycji, a także tworzenie chwytliwych melodii, których
tutaj jest pod dostatkiem. Rock’n roll lat 60 i 70 znakomicie został
odzwierciedlony w „Cocaine Sally” i to kolejny ważny utwór z tej płyty.
Jedna z najważniejszych płyt roku
2014, jedna z tych która wyróżnia się na tle innych. Jeżeli tak ma wyglądać
hołd złożony dla rocka lat 60 i 70, jeżeli tak ma wyglądać współczesne
mieszanka Black Sabbath, Led zeppelin i Deep Purple, to jestem na tak.
Brakowało takiej muzyki ostatnim czasy i miło, że ktoś zabrał się za takie
granie. Można brać w ciemno.
Ocena: 9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz