Co niektórzy fani
heavy/power metalu podchodzą zbyt lekceważąco do wschodniej
Europy. Wiadomo, że ciężko tam o ciekawą i godną uwagi kapelę,
która może śmiało konkurować z takimi tuzami jak Gamma
Ray, Iced earth, Grave Digger czy Brainstorm. Nie oznacza to jednak,
że nie ma tam w ogóle dobrych kapel. Do grona tych
najlepszych, trzymających światowy poziom zaliczyć należy bez
wątpienia Shadow Host. Założona w 1993 roku formacja sukcesywnie
wydawała swoje albumy i podbijała serca fanów
heavy/power/thrash metal. Ich ostatnie wydawnictwo zatytułowane
„Apocalyptic Symphony” potwierdza ich klasę.
Od samego początku styl
zespołu kreował gitarzysta Alexey Arzamazov, który stawia na
agresję, szybkość, melodyjność, a wszystko podane w pomysłowy
sposób. Nie tak łatwo jest połączyć heavy/power i thrash
metal, ale tej formacji się to udaje. W tym roku Savage Messiah ma
silną konkurencją, a jest nią właśnie Shadow Host. Kapela grają
w podobny sposób i w tym roku nagrali świetne albumy. Shadow
Host mimo upływu lat wciąż trzyma wysoki poziom i to się nazywa
porządna kapela, która nigdy bubla nie wyda. Soczyste
brzmienie, to jedna z wielu atrakcji na tej płycie. Ten aspekt
sprawia, że płyta ma więcej z thrash metalu, a to wg mnie jest
korzystne rozwiązanie. Pasuje to do wokalu Alexey Markova, który
nie kryje zamiłowania Jamesa Hetfielda. W takich agresywnych
kawałkach jak otwieracz „Lunacy Divine” jego wokal
sprawdza się znakomicie. Właśnie w takiej stylizacji Shadow Host
imponuje swoją dynamiką, agresją i zapałem. Niektóre
kapele mogą im tylko pozazdrościć zaangażowania i pomysłowości.
Gitary brzmią ostro i nie ma tutaj zbędnych słodkości czy prób
złagodzenia tego wydźwięku. To sprawia, że „Treason”
to kolejny killer. Rzadko kiedy można spotkać zespół, który
tak mocno z kopyta rozpoczyna płytę, a to dopiero początek. Power
metal w nieco nowoczesnej formule jaki zespół prezentuje w
„Empty Eyes” prezentuje się okazale i nie
przeszkadza fakt, że słychać tam wpływy Persuader. Szybki,
rozpędzony „Silent Killing” przypomina mi to co
Gamma Ray prezentuje na swoim nowym albumie. Taki power metal zawsze
jest w cenie, zwłaszcza że ostatnio w takiej formie go bardzo mało.
Czasami kapela zbliża się do thrash metalu i tutaj wystarczy
odpalić „Reborn in hate”, który oddaje
najlepiej ten charakter grania. Brak słabych punktów, brak
zbędnych zwolnień, a to akurat kolejny atut tej płyty. W dodatku
płyta kończy się z mocnym uderzeniem w postaci „Apocalypse
Within”.
Wiem, płyta ukazała się
w grudniu roku 2013, a ja przeżywam jakby to była nowość. Jakimś
cudem przegapiłem ten album, co bardzo żałuje bo jest to znakomity
album. Power metal i nuda? Shadow Host pokazuje, że power metal
wcale taki nie musi być i można uczynić z niego narzędzie do
siania zniszczenia. A czy ty jesteś gotowy na apokalipsę
przygotowaną przez Shadow Host?
Ocena: 9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz