Jeśli chodzi o niemiecki
Unrest to ich najlepszy okres przypada na lata 90 i mniejszym
zainteresowaniem cieszyły się późniejsze dwa wydawnictwa
tej formacji. Ta niemiecka kapela pokazała, że można grać wtórny,
ale zarazem bardzo udany heavy metal wzorowany na Accept i Grave
Digger. Pierwsze płyty charakteryzowały się przebojowym
charakterem i dopracowanym materiałem. Zespół musiał się
zmierzyć z kilkoma przeszkodami, ale w końcu w 2001 wydali „Bloody
Voodo Night”, który został dość chłodno przyjęty.
Problem tkwił w tym, że
kapela dalej grała swoje, dalej bawiła się w klonowanie Accept i
Grave Digger, nie ryzykując nagrywając coś innego. Ale to nie
jedyny problem. Najgorsze jest to, że kapela Unrest robi to tym
razem trochę nie udolnie. Niektóre kompozycje są średnie,
innym też czegoś brakuje, co sprawia że materiał jest nie równy
i pozbawiony takiej dynamiki co poprzednie. Wynika to bez wątpienia
z innego składu. Zostali właściwie wokalista Sonke i gitarzysta
Klaus. Jednak nawet i oni nie dają z siebie wszystko. W takim
„Master Of Disguise” słychać jak Sonke nie radzi
sobie ze śpiewaniem. Brakuje tej pewności siebie i drapieżności.
Nie brakuje grania pod Accept i znakomicie to słychać w „Party
Tonight”, który jest solidny utworem i z pewnością
jednym z tych najlepszych z tej płyty. Zaniedbano tutaj bez
wątpienia brzmienie i nawet perkusja brzmi dość często jak
automat i słychać to dość dobitnie w energicznym „Stars
Would Shine at night”.
Ten album nie jest tak
dobry jak poprzednie to fakt, ale warto po niego sięgnąć choćby
ze względu na znakomity początek, w którym zespół
daje popis swoich umiejętności. Przybliża nam twórczość
Grave Digger i niemiecki heavy metal. Ostry „Runaway”,
przebojowy „Redlight fantasy” czy „Straight
To My heart” to bez wątpienia najważniejsze utwory z tej
płyty i dobry powód, żeby mimo wszystko sięgnąć po ten
album. Spadek formy jest zauważalny i powodów tego jest
kilka, ale Unrest i tak się wpisał do historii niemieckiego metalu.
Ocena: 5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz