sobota, 10 maja 2014

ELVENKING - The Pegan Manifesto (2014)



Każdy ma swój ulubiony album Elvenking i tutaj każdy poda swój typ. Moim ulubionym albumem tej formacji jest  „The Scythe” z 2007 roku. Znakomicie podany folkowy power metal, w którym liczy się dobra, chwytliwa i energiczna melodia, a nie tylko klimat. Niestety nie wszystkie albumy zrobiły na mnie takie samo wrażenie. Co więcej zacząłem ostatnio wyczuwać spadek formy tego włoskiego zespołu. Działają od 1997 r więc to jest akurat fakt do przyjęcie, że kiedyś przychodzi słabszy okres w twórczości. „Red Silent Tides” czy „Era” były nie dopracowane, komercyjne i dalekie od tego do czego ten zespół przyzwyczaił swoich fanów. Zabrakło ciekawych kompozycji, przemyślanych melodii i rozbudowanych pomysłów. Elvenking był już tylko cieniem siebie z początku kariery. Tak skreśliłem ten zespół i na nowy album o nazwie „The Pegan manifesto” nie czekałem i bardziej traktowałem jako ciekawostkę, zwłaszcza że Winterstorm nagrał znakomity album z podobną muzyką. Nie sądziłem, że Elvenking będzie wstanie z nimi konkurować i że stać ich jeszcze na wyrwania się ponad przeciętny poziom, a jednak nie możliwe stało się możliwe.

Ten fakt dziwi, bo przecież kapela nie przeszła żadnych zmian stylistycznych, ani personalnych. Nie odnotowany żadnych kombinacji, ani wtrącenia nowych patentów. Co za to słychać, że zespół wziął się w garść i chciał nawiązać do swoich korzeni, co wyszło tylko na korzyść nowego albumu. Płyta brzmi świeżo, energicznie i naprawdę przepełniona jest przebojami. Zachwyca wykonanie całości począwszy od klimatycznej okładki w stylu Blind Guardian po soczyste i mocne brzmienie. Odkrywając poszczególne elementy nowej płyty łatwo wychwycimy jej atuty. Damna śpiewa klimatycznie i nadaje kompozycjom folkowego charakteru i przypomina się twórczość Falconer, czy też Blind Guardian. Jest flet, skrzypce i przez to uzyskuje to co najlepsze w folkowej muzyce, ale oczywiście nie ma przerostu formy nad treścią, bo mamy sporo gitarowej jazdy w power metalowej stylistyce. Dzieje się sporo i Elvenking nagrał bardzo urozmaicony album, przez co jest w czym wybierać. Fani rozbudowanego grania powinni docenić 12 minutowy „King of The Elves”, w którym dzieje się sporo. Jest to kompozycja mocna i pokazująca, że Elvenking jest w szczytowej formie. Co cieszy to ilość właśnie power metalowych patentów i sporo część materiału utrzymana jest w takiej stylistyce.  „Elvenlegions” to przykład siły Włochów i takich hitów dawno nie mieli w swojej kolekcji. Jak dla mnie jeden z najlepszych utworów tej formacji, a to dopiero początek płyty. W folkowym metalu liczą się chwytliwe melodie, odpowiedni klimat i konstrukcja, a to wszystko ma „The druid Ritual of Oak” . Dalej mamy energiczny „Monbeam Stone Circle” i stonowany „Towards The shores” , który przywołuje stare dobre płyty Blind Guardian. Nowy album zachwyca przede wszystkim ciekawymi riffami, popisami gitarowymi i jest progres jeśli zestawimy nowy wypiek Elvenking z poprzednimi. Dawno nie było tyle dobrych melodii, tyle mocy na ich krążku i to jest miła niespodzianka. Wystarczy posłuchać takich killerów jak „Pegan Revolution” czy przewrotnego „Grandiers Funeral Pyre”. Power metal pełną gęba pojawia się w „Twiligh of Magic” i oby jak najwięcej takich utworów w przyszłości. Całość zamyka nieco progresywny „Witches Gather”.

Jedno z największych zaskoczeń tego roku. Elvenking to kolejny zespół, który w tym roku powraca do korzeni i nagrywa jeden ze swoich najlepszych albumów. Takie mocy, takiej liczby przebojów i folkowego klimatu w muzyce Elvenking jeszcze nie uświadczyłem. Może i przesadzam, ale dla mnie jest to ich najlepsze wydawnictwo. Najbardziej przemyślane i pozbawione wypełniaczy czy głupich zagrywek. To jest to. Czekam na kolejny taki album w ich wykonaniu.

Ocena: 8.5/10

1 komentarz:

  1. Dobry,nie wymemłany folk rock jak ostatnio tylko konkretny folk power metal.
    I takiego EK chce sie słuchac.

    OdpowiedzUsuń