Nowością nie jest to,
że rynek heavy metalowy jest bogaty i co raz częściej można
napotkać różnego rodzaju skrzyżowania gatunków.
Symfoniczny black/death metal też nie jest żadną nowością i też
już dawno temu został zapoczątkowany przez takie zespoły jak
Dimmu Borgir, Satyricon, Emperor czy ScepticFlesh. Dzięki nim ten
gatunek ma takie uznane i jest tym czym jest teraz. Nie brakuje
oczywiście młodych kapel, które chcą nas zaskoczyć swoją
pomysłowością i wizją jak grać symfoniczny black/death metal.
Rosyjski Bjarm to jeden z tych żywych przykładów na to, że
jednak można zaskoczyć i nagrać coś równie świeżego i
porywającego co klasyka tego gatunku. Działają od 2009 roku i mają
swoje grono słuchaczy, tak więc mogą jedynie poszerzyć to grono.
Najlepszym sposobem na to jest rozgłos ich naprawdę wysokiej klasy
debiutu w postaci „Imminence”. Dawno nie słyszałem tak
pomysłowego, klimatycznego, melodyjnego, a zarazem agresywnego
symfonicznego death/black metalu. Rosyjski band robi to z polotem,
stawiając przy tym na ciekawe pomysły, jednocześnie nie
zapominając o tradycyjnych rozwiązaniach. Kiedy spojrzymy na różne
aspekty płyty to można dojść do wniosku, że album jest niemal
perfekcyjny. Na okładce mamy ciekawie przedstawione drzewo i bije z
tego naprawdę niezły klimat. Działa niczym magnes na potencjalnego
słuchacza i jedyne czego można chcieć to odpalić muzykę jaka
się kryje za tą okładką. Zespół ma ciekawy styl i stawia
na różnorodność klimat, tak więc żyją nie tylko agresją
i melodyjnością. Można szybko zauważyć, że to właśnie
gitarzyści Alexey i Egor odgrywają znaczącą rolę w zespole. Ich
partie są wyjątkowo chwytliwe, techniczne i zróżnicowane,
tak więc nie ma mowy o nudzie w tej sferze. Najważniejsze jest to,
że nie gryzą się z klimatycznymi partiami klawiszowymi Anastasii.
Tak dobrze zgrana paczka tworzy znakomitą maszynę, którą
nic nie powstrzyma przed osiągnięciem celu. Wokalista Andrey
wszystko dobrze spaja w jednolitą całość. Ich talent i
umiejętności w tworzeniu wysokiej klasy utworów przedkłada
się na jakość zawartości. Mamy więc bardzo dobre wprowadzenie w
świat rosyjskiej formacji, z tym że prawdziwa uczta zaczyna się
wraz z podniosłym „Knowledge of Doom”.Ostry riff,
stonowane tempo, dobra mieszanka motywów i urozmaicanie
stylistyki to jest to co sprawia, że utwór robi naprawdę
dobre wrażenie. Zespół odnajduje się w stonowanym tempie co
pokazuje w rytmicznym „Ominous Dreams”. Co ciekawe
zespół nie trzyma się stricte jednego motywu i każdy utwór
to inna przygoda. Na przykład taki „The Nine Worlds”
jest o wiele żywszy i ma w sobie znacznie więcej przebojowości.
Można śmiało podciągnąć ten utwór pod melodyjny death
metal,a power metalowa motoryka jeszcze bardziej podkreśla
melodyjność tego kawałka. Zespół bardzo dobrze radzi sobie
z rozbudowaniem i urozmaiceniem co pokazuje w „Fire's Lord
Torment”, w którym dobrze wykorzystano kobiecy głos
Anastasii. Wizytówką tego albumu jak i tego co gra sam zespół
jest bez wątpienia tytułowy „Imminence”. Nie
brakuje też nieco wolniejszego grania co zostaje uchwycone w
klimatycznym „Oracle”. Trzeba mieć na uwadze, że
jak przystało na tego typu stylistykę to nie brakuje prawdziwych
petard. To też nie powinno nikogo dziwić pojawienie się
energicznego „Secrets of Immortals” czy
złowieszczego „The Highest Hall”. Nie ma wad, nie
ma zbędnych wypełniaczy, a album w całości wypada znakomicie.
Miła dla oka okładka, uzdolniony band, który ma wiele
ciekawych pomysłów, czy też zgrany i pełen elementów
zaskoczenia materiał to tylko jedne z wielu zalet „Imminence”.
Rosyjski band pokazał jak grać symfoniczny black/death metal z
polotem, dając mu i całemu gatunkowi orzeźwienie. Płyta godna
polecania, nawet tym którzy na co dzień nie siedzą w takich
klimatach.
Ocena:9.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz