Gatunek muzyczny będący
hybrydą power metalu i thrash metalu to dziedzina w której
specjalizują się Stany Zjednoczone. Helstar, Attacker czy wiele
innych to kapele, który wpisały się w historię metalu. Do
kapel z dużym stażem muzycznym można śmiało wliczyć też nieco
mniej znany Conquest. Ta formacja powstała w 1988 i swój
pierwszy album wydała w 1993 roku. Na tym nie poprzestali wydając w
miarę regularnie jakieś wydawnictwo. Mamy rok 2013 i czas na siódmy
album formacji o tytule „The war We rage”, który
znakomicie wypełnia znamiona gatunku power/thrash metal.
Szata graficzna, która
zdobi album od razu zdradza fakt, że kapela nie jest pierwszoligowa.
Nie wyróżnia się stylem, nie zaspokoi poszukiwaczy
oryginalnego granie. Jednak pasja z jaką grają muzycy Conquest,
technika, zgranie i pomysłowość co do kompozycji sprawiają, że
„The War We Rage” jest albumem solidnym i godnym uwagę. Każdy
kto lubi mocny, wyrazisty wokal, w którym jest nutka agresji,
metalowego feelingu ten zauroczy się w Derricku. Jego popisy w
zwykłych kawałkach typu „Againts All Odds”
sprawią że kompozycja wiele zyskuje. Wokal jest tutaj główną
atrakcją to prawda, ale na pewno nie jedyną. Bardziej rozbudowane
kawałki pokroju „Coming With Vengence” czy
melodyjny „Never Forget” podkreślają że partie
gitarowe jakie znajdują się na płycie są może i wtórne,
ale solidne i zadziorne. Mocna sekcja rytmiczna i soczyste brzmienie
to kolejne mocne strony tego wydawnictwa. Conquest najlepiej radzi
sobie w dynamicznej formule i tutaj nie wyróżnia się od
innych kapel. „Tyrrant Of The New World” to
najlepszy tego przykład. Nie brakuje tutaj też chwytliwych
przebojów, które mają zapaść w pamięci, a takie
utwory jak „Live Free Or Die”, „Long Haired
Country Boy” czy „Fall From The Grace” to
najlepsze tego dowody.
Amerykański Conquest
chciał oddać to co najlepsze w tradycyjnym power/thrash metalu.
Miał w planach nagrać melodyjny, a zarazem agresywny album, który
będzie niszczyć sekcją rytmiczną, ostrym brzmieniem i innym
elementami bez których nie można sobie wyobrazić
power/thrash metalu wyprodukowanego w Ameryce. Nie jest to najlepsze
wydawnictwo stworzone w Ameryce, ale krążek godny polecenia każdemu
kto chce odprężyć się przy chwytliwych melodiach i nieco się
wyszaleć przy ostrej muzyce. Polecam.
Ocena: 7/10
P.s Recenzja przeznaczona dla magazynu HMP
P.s Recenzja przeznaczona dla magazynu HMP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz