Nikomu nie trzeba
przedstawiać Jona Olive Pain'a. Ikona muzyki heavy metalowej, który
znana jest z twórczości Savatage. Jak egzystencja tej kapeli
dobiegła końca, to wówczas nagrywał płyty pod szyldem Jon
Oliva's Pain. Przez ten cały czas był znany z muzyki złożonej z
elementów heavy/power metalu, a także progresywnego metalu i
zawsze gdzieś te części składowe się przewijały. Minęły 3
lata od ostatniego albumu zatytułowanego „Festival” i jest teraz
czas na pierwszy solowy album tego znakomitego muzyka. Wszystkim
zajął się sam Jon Oliva nagrywając wszelkie partie instrumentalne
i wokalne na swój pierwszy solowy krążek, który
został zatytułowany „Raise The Curtain”. Udało się stworzyć
album zawierający elementy nam znane jak i te bardziej zaskakujące.
Jest progresywny metal,
jest teatralność, mrok, charyzmatyczny śpiew Jona i bardziej
wyszukane melodie, z który zawsze słynął. Nie brakuje też
finezyjnych popisów gitarowych, które balansują na
granicy ciężaru i melodyjności. Przykłady nawiązania do
twórczości Savatage słychać w takim klimatycznym „Soul
Chaser” czy „Big Brother”. Utwory te
jednak również pokazują, że nie jest to jakieś powielanie
starych pomysłów. Dobrym rozwiązaniem okazało się tutaj
postawienie na zróżnicowany materiał, mroczniejsze
brzmienie, a także na elementy rockowe. Bez wątpienia największym
atutem płyty jest nie tyle dobra forma wokalna Jona, ale również
właśnie nawiązanie do rocka lat 70. Wpływy Rainbow, Deep Purple,
czy Uriah Heep są dość wyraźne. Już otwierający „Raise
The Curtain” czy „Stalker” znakomicie
potwierdzają te skojarzenia. Teatralny wydźwięk, napięcie to
zalety mrocznego „Ten Years”, który jest
jednym z najciekawszych utworów na płycie. Tutaj jest i
progresywność, rock, metal i pomysłowość. Lekki, popowy nieco
rok, z magicznymi popisami gry na klawiszach sprawiają, że „Father
Time” też jest dość solidnym utworem. Na co warto
zwrócić uwagę słuchając płyty to na dwa dłuższe kawałki
w postaci „ I Know” i „Can't Get Away”.
Magiczny klimat, piękne aranżacje, a także bluesowy charakter
sprawiają, że płyta nabiera większego uroku i jest bardziej
zróżnicowana.
Kto by tam się
spodziewał, że Jon Oliva Pain nagra jeszcze coś na miarę swojego
talenty? Raczej nikt, zwłaszcza, że „Festival” nie był takim
dobrym albumem jak mogłoby się wydawać. Udało się nagrać
krążek, który zaskakuje i to nie tylko poziomem, ale i
formą. Więcej rocka, więcej tradycyjnych dźwięków
zakorzenionych w latach 70, dużo progresywności i ciekawych
melodii, których potrafią zapaść w pamięci. Znakomita
forma wokalna Jona i dobrze wyważone aranżacje sprawiają, że
„Raise The Curtain” to jeden z najbardziej rockowych albumów
tego roku.
Ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz