Nowy album Black Sabbath nie spełnił moich oczekiwań i gdzieś tam
w pamięci nie wiele zostało, ale w końcu nowy krążek też
postanowił wydać w tym roku amerykański Iron Man, który nie
od dziś wykorzystuje patenty Black Sabbath w swojej muzyce i ich
piąty album zatytułowany „South Of The earth” jest tego
najlepszym przykładem. I wiecie co? Płyta o wiele ciekawsza niż
przereklamowany „13”.
Powodów
jest przynajmniej kilka. Dużo tutaj stoner rocka i doom metalu, tak
więc słychać patenty z początku kariery Black Sabbath jak i z tej
późniejszej. Jednak Iron Man nie stara się być klonem,
tylko wykorzystać patenty Black Sabbath w celu wykreowania swojego
charakteru i stylistyki. Mroczny klimat, który jest poparty
brudnym i szorstkim brzmieniem potrafi wywołać odpowiednie emocje,
jednak to jest norma w przypadku płyt tej kapeli i tego można było
się spodziewać. Płyta została zarejestrowana z nowym perkusistą
na pokładzie. Jason Waldmann spisuje się tutaj dobrze i słychać
że czuje rytm kapeli i potrafi nadać dynamiki płycie o czym
świadczyć może otwierający „South Of The
earth”.
Jest to też drugi album dla wokalisty Dee'a, który przypomina
manierą Dickinsona czy też Ronniego James Dio. Ma charyzmę,
mroczny klimat i moc, która zachwyci najbardziej wybrednego
słuchacza. Jego forma na nowym albumie jakby wzrosła i daleko nie
trzeba szukać, wystarczy wsłuchać się w kolejny hit na płycie, a
mianowicie „Hail To The Haze”
, który wg mnie wypada sto razy lepiej niż cały nowy album
Black Sabbath. Płyta jest urozmaicona, pełna smaczków i
niespodzianek, a to akurat dobrze wpływa na jej ostateczny kształt.
To co wygrywa Al Mooris nie odbiega popisów Toniego Iommiego.
Może nie ta klasa, ale ta sama pasja i miłość do muzyki, która
pozwala stworzyć muzykę prosto z serca. „IISOEO
(The Day of the Beast)” to nieco szybszy kawałek, który
przyprawia o szybsze bicie serca. Mroczny klimat w takim „Half-Face
/ Thy Brother's Keeper (Dunwich Pt 2)” przyprawia o
dreszcze. Całość zamyka nieco balladowy, ale dość subtelny i
romantyczny „The Ballad of Ray Garraty”.
Zaskoczenia nie ma, bo
Iron Man nagrał taki album w swoim stylu, czyli z wykorzystaniem
patentów Black Sabbath, z zachowaniem mrocznego klimatu i
melodyjnego charakteru kompozycji. Wraz z nowym wokalistą Iron Man
jakby odżył i głosi tą wiadomość całemu światu. „South Of
The Earth” to płyta którą nie powinno się przegapić w
żaden sposób, nawet jeśli nie lubi się twórczość
Black Sabbath.
Ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz