Jeden z najciekawszych
power metalowych zespołów jaki zadebiutował w roku 2014?
Tutaj bez wątpienia trzeba wymienić rosyjski band o nazwie Estate.
Kapela powstała w miejscowości Krasnodar i tak działa już od 2012
roku. Celem tego młodego zespołu było grać melodyjny power metal
o charakterze symfonicznym. Chcieli zawrzeć w swojej muzyce coś z
starego Helloween, coś z Rhapsody, coś z Van Halen czy Scorpions.
Jednocześnie nie chcieli zapominać o glam metalu z lat 70, muzyce
pop lat 80 czy tradycyjnej folkowej muzyce ze swoich rejonów.
Wyszła z tego niezła mieszanka, która wyróżnia
debiutancki album „Fantasia”. Tak więc poza piękną,
kolorystyczną okładką stworzoną przez Leo Hao ( Blind Guardian,
Rage, czy Iced earth) macie kolejny powód, żeby sięgnąć po
to wydawnictwo.
Muzyka jaką oferują nam
Rosjanie może i jest nieco komercyjna, nieco słodka i może nieco
mało metalowa, ale z pewnością udało się zaskoczyć. Materiał
porywa melodyjnością, przebojowością i świeżością, co dobrze
świadczy o muzykach. Wokalista Alexander znakomicie sobie radzi z
wysokimi rejestrami i momentami brzmi niczym Tobias Sammet, co
jeszcze bardziej zawyża jakość muzyki. Najciekawsze z tego
wszystkiego są pojedynki gitarzysty i klawiszowca. Ich współpraca
jest główną atrakcją i to wszystko kręci się wokół
nich. Znakomicie uchwycono w energicznym „Hero”,
który najlepiej oddaje to co gra Estate. „Tarantella”
to jeszcze ciekawy kawałek, w którym główną rolę
odgrywa flet, marszowe tempo i folkowy klimat. Ciekawa mieszanka, a
do tego niezwykła pomysłowość bije z tej kompozycji. Za dużo
słodkości i cech Sabaton w hard rockowym „Silent dream”.
Nie brakuje komercji co zostaje potwierdzone w spokojnym i radiowym
wręcz „World Without You”. Nie zabrakło na płycie
hard rockowym dźwięków co potwierdza rozbudowany „You
are not alone” . Zespół potrafi grać szybko co
ukazują w słodkim „Holy Land” . Kompozycje same w
sobie nie są złe, bo jest gdzieś pomysł, jest przebojowość tak
jak to jest w mocnym „The war”. Jednak nadużywanie
słodkich melodii, fletów i klawiszy rodem z Sabaton
sprawiają, ze płyta jest bardziej irytująca niż przyjazna dla
słuchacza.
Tutaj dochodzimy do
skrzyżowania. Z jednej strony jest świeżość i pomysłowość. Z
drugiej zbyt słodki wydźwięk, a za mało metalowych konkretów.
Wciąż jednak Estate pozostaje ciekawostką roku 2014 i zespołem,
który może nas w przyszłości jeszcze zaskoczyć czego
bardzo bym chciał. Fani power metalu powinni tego posłuchać choćby
z ciekawości, jak radzą sobie nasi wschodni sąsiedzi w tym
gatunku.
Ocena: 6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz