Biff Byford to jeden z
najbardziej rozpoznawalnych wokalistów, który odniósł
sukces z Saxon. Potęga brytyjskiego heavy metalu, ale Biff też
występował gościnnie na różnych płytach, co sprawiało,
że można było go posłuchać w różnych innych dźwiękach,
nie koniecznie kojarzących się z Saxon. Najbardziej zapadł zapewne
występ w Avantasii. Troszkę nieco inny klimaty i w sumie na pewno
każdy fan Biff pomyślał sobie, jakby to było gdyby Biff miał
jeszcze jakiś inny band, gdyby śpiewał w zespole innym niż Saxon.
O dziwo, pojawił się The Scintilla Project, który powstał w
2013. Jest Biff na wokalu, swoje wsparcie Andy Sneap, który
znamy z produkcji ostatnich płyt Accept i grania w Hell i mamy dwóch
muzyków Balance of Power. Tak o to mamy pierwszy album tego
projektu muzycznego i zwie się „The Hybrid”. Nie jest to drugi
Saxon i mówimy tutaj o progresywnym metalu z prawdziwego
zdarzenia. Zespół stawia na wyszukane melodie, specyficzny
klimat, no nowoczesne brzmienie, pojawiają się klawisze, połamane
melodie i to wszystko gdzieś przypomina twórczość Arjena
Lucassena i jego Ayeron. To sprawia, że płyta nie jest aż taka
łatwa w odbiorze, ale dla smakoszy progresywnego metalu będzie to
prawdziwy raj. Zespół właściwie stroni od szybkich
kawałków. Właściwie jedynie „Angels” jest
taki żywszy i bardziej energiczny. Jest moc, agresja i może to
zadowolić nawet fanów Saxon. Bardzo melodyjny i chwytliwy
utwór. Nie przeszkadza tutaj progresywnych charakter. Tak poza
tym utworem liczy się klimat, emocje i progresywność. To też
dominują spokojne i stonowane motywy. „Scintilla”
to dobry otwieracz, który jasno daje do zrozumienia, to nie
jest Saxon, to coś nowego. Progresywność bardzo dobrze sprawdza
się do tematyki s-f. „Beware The children” brzmi
trochę jak Masterplan i ten ponury klimat może się naprawdę
podobać. Biff też znakomicie sprawdza się w takich kompozycjach,
co zresztą pokazał na albumie Avantasii. „Permanence”
to utwór, który przypomina mi ostatni album Star One.
Utwór zachwyca emocjonalnym ładunkiem i klimatem. Ma też
kopa i mocarny riff, co sprawia, że kompozycja wyróżnia się
na tle innych. Mamy też piękną i wzruszającą balladę „Some
Nightmare” o rockowym feelingu. Godnym uwagi jest też bez
wątpienia „Pariah”, który pokazuje co to
znaczy progresywny metal i jak można go zagrać, by brzmiał
ciekawie i pomysłowo. Coś pięknego. Całość bardzo dobrze
podsumowuje „No rest for The Wicked”, gdzie jest
podkreślony ten progresywny charakter, mocniejszy riff, klima s-f no
i znakomita forma wokalna Biffa. Ten projekt muzyczny miał na celu
pokazać nam Biffa z innej strony, posmakować prawdziwego
progresywnego metalu i to się udało. Pytanie jakie należy sobie
zadać, czy to chwilowa odskocznia Biffa, czy może będzie to jego
drugi band? Zobaczymy
Ocena: 7.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz