Trzeba przyznać, że rok
2015 jest pełen póki co różnych projektów
muzycznych, płyt z ciekawymi gośćmi. Wystarczy wspomnieć nową
płytę Orden Ogan, Dracula którą tworzy Holter i Lande, czy
w końcu takie super grupy jak Level 10 czy Serious Black. Do tej
całej śmietanki trzeba dopisać nowy Wolfpakk. „Cry Wolf” który
miał premierę w 2013 roku bardzo mi się podobał. Niemiecki
projekt muzyczny założony przez Marka Sweeneya (ex Crystal Ball) i
Micheala Vossa ( Mad Max) w 2010r pokazał tym albumem, że wciąż
można grać niezobowiązujący, prosty melodyjny hard rock z
domieszką heavy metalu. Nie sądziłem, że tak panom współpraca
będzie się układać, że powstaną kolejne odsłony Wolfpakk.
Jednak solidnego hard rocka nigdy za wiele, zwłaszcza jeśli jest na
poziomie i z ciekawymi gośćmi. Nowy album „Rise of The Animal”
będzie miał swoją premierę 27 lutego i jest to data, która
warto sobie zapisać w kalendarzu.
Kto oczekuje czegoś
nowego, powiewu świeżości, czy elementu zaskoczenia, to może
poczuć się zawiedziony. W końcu Vossa i Sweeneya czuwają nad
całością i to oni są odpowiedzialni za aspekt komponowania. Nic
więc dziwnego, że dalej zostajemy w świecie hard rocka i
melodyjnego heavy metalu. Nowy album nie różni się pod tym
względem niczym od dwóch poprzednich płyt. Jednak mam
wrażenie, że trochę uleciała przebojowość i pomysły też jakby
o klasę niższe. Temu projektowi od samego początku towarzyszą
znakomicie goście i to oni w sumie przyciągają znacznie większe
grono słuchaczy. Wielkie nazwiska robią swoje i jest to dobry
sposób na marketing. Do tego są oni gwarantem pewnego dobrego
poziomu. Z poprzednich płyt również przerysowano soczyste,
czyste, ale i drapieżne brzmienie, które podkreśla hard
rockowy charakter tego wydawnictwa. Lista gości jest bardzo długa i
przytoczę tylko kilka takich nazwisk jak: Axel Rudi Pell, Rick
Altzi, David Reece, czy Mike Terrana. Oj nazwiska są naprawdę
imponujące, szkoda tylko że kompozycje zazwyczaj nie są tak
świetne jak gości, którzy w nich występują. Energiczny,
nieco power metalowy otwieracz „Rider of The Storm”
to dobry strzał między oczy. Nic dziwnego że wybrano tutaj Andiego
Derisa jako gościa. Znakomicie pasuje do tej formuły. Do grona
najlepszych utworów na tej płycie śmiało można zaliczyć
„Sock it To Me”, który promował ten album.
Jest to kompozycja hard rockowa wzorowana na twórczości
Krokus i nic dziwnego, że swojego głosu użyczył tutaj Marc
Storace z Krokus. Również trzeba wyróżnić
rozbudowany, bardziej progresywny „Highlands” z
pewnymi elementami Rainbow. Tutaj kawał dobrej roboty odwala Joe
Lynn Turner, który wciąż nieźle się trzyma. Folkowo,
celtyckie melodie są tutaj miłym dodatkiem i czynią ten utwór
bardziej świeżym i oryginalnym. Najdłuższym kawałkiem jest
tytułowy „Rise of The Animal” i dzieje się tutaj
sporo. Od power metalowego riffu, przez epicki klimat, aż po złożone
i rozbudowane solówki. W dodatku helloweenowy refren
zaśpiewany przez Michaela Kiske czynią ten utwór wyjątkowym
kąskiem dla fanów melodyjnego metalu i power metalu. Te
kompozycje najbardziej się wybijają z całości, ale to nie
oznacza, że reszta jest już nic nie warta. Mamy mocny „Monkey
on Your Back”, który ma solidny riff, jednak
przesadzono tutaj z komercją. Podobnie sprawa wygląda z „Black
Wolf”, która przejawia nawet cechy pseudo ballady.
Do kompozycji godnych uwagi trzeba by jeszcze zaliczyć przebojowy
„Somewhere Far Beyond” czy agresywny „Running
out of Time”, jednak to za mało, żeby rzucić słuchacza
na kolana.
Sprawa więc wygląda
następująco. Mamy projekt muzyczny stworzony przez dwóch
doświadczonych muzyków w dziedzinie hard rocka i heavy
metalu, mamy znakomitych gości, mamy porządne brzmienie, a mimo
wszystko płyta nie robi furory jak choćby poprzednia. Niestety, ale
nie włożono serca przy komponowaniu, przez co dostaliśmy mało
energiczny i przekonujący materiał. Kompozycje brzmi jakby je
tworzono na siłę, bowiem nie ma emocji i ikry w nich. Płyta dobra
do przesłuchania czy jako tło podczas podróży, jednak nie
spodziewajcie się czegoś ambitnego, czy na poziomie arcydzieła.
Tego tutaj niestety nie ma.
Ocena: 6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz