Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kryptos. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kryptos. Pokaż wszystkie posty

piątek, 5 lipca 2024

KRYPTOS - Decimator (2024)


 5 lipca nakładem AFM RECORDS ukazał się najnowszy krążek Indyjskiej formacji Kryptos zatytułowany "Decimator".  Grupa jest na scenie metalowej od 1998r i już dawno wyrobiła sobie markę. Od lat stoją na straży klasycznego heavy metalu, który skupia się na solidnych riffach, łatwo w padających w ucho melodii. To muzyka, która przekona fanów klasyki w postaci Accept czy Judas Priest. "Afterburner" czy "Force of Danger" miło wspominam i lubię wracać do tych wydawnictw. Jak jest  z najnowszym wydawnictwem zatytułowanym "Decimator"?

Nie jest to płyta idealna, płyta genialna i rzucająca na kolana. Kto szuka heavy metalowej uczty, niezapomnianych przeżyć i świeżości, ten będzie rozczarowany. Band gra wtórny i oklepany heavy metal. Tutaj nie ma nic ponadto, ale band jest zdolny i potrafi nie raz przyprawić o dreszczyk. Drzemie w nich potencjał i mogą w każdej chwili wyjść z klasy średniej by podbić świat. Tym razem dostajemy solidny, zadziorny i melodyjny heavy metal. Nie ma w tym za grosz oryginalności, ale rozrywka jest i to na całkiem niezłym poziomie. Względem ostatniego albumu zmienił się basista Vasu Chandran, a sam styl bez zmian. Band gra swoje i robi to dobrze. Rohit i Nolan odpowiadają za partie gitarowe i słychać, że robią wszystko co w ich mocy by było ciekawie, dynamicznie i przebojowo. Nolan dodatkowo odpowiada za wokal i tutaj też bardzo dobrze się spisuje. Jest drapieżność i klimat lat 80. Wszystko się w sumie zgadza.

Zawartość to dynamiczny otwieracz w postaci "Sirens of Steel", ale to jest po prostu dobry utwór, który jakoś niczym specjalnym się nie wyróżnia. Więcej pomysłowości mamy w przebojowym "Fall to the Spectres Gaze", gdzie słychać wyraźne inspirację Niemiecką sceną heavy metalową i gdzieś tam echa Accept można usłyszeć. To jest właśnie przykład, że band nie wiele potrzebuje, żeby przełamać złą passę i pokazać prawdziwą klasę. Dobrze słucha się też prostego i chwytliwego "Turn up the heat", który troszkę przemyca patentów Scorpions. Klasyczny heavy metal lat 80 dobrze wybrzmiewa w zadziornym "Electrify', ale to też tylko dobry kawałek. Brakuje mi tu pazura i jakiegoś elementu zaskoczenia. Takiego grania jest pełno. Mocny riff w "in the shadow of the blade" troszkę przypomina mi klimaty Hammerfall. Nie ma przebłysku geniuszu, niczym też band nie zaskakuje i w zasadzie dwa ostatnie utwory też dobrze się słucha, ale niczym specjalnym się nie wyróżniają. Takich kompozycji na rynku jest pełno, a konkurencja nie śpi.

Kryptos nagrał solidny album w kategorii nwothm i wyszło to całkiem dobrze. Mamy dobrze skrojone riffy i chwytliwe melodie, a wszystko w tonacji lat 80. Wszystko się zgadza, a i muzycy mają umiejętności, tylko jakoś zabrakło ikry, świeżości i elementu zaskoczenia, który by pozwoliło się wybić kryptos na tle innych zespołów. Na pewno warto posłuchać, bo jest tu kilka godnych uwagi momentów.

Ocena: 7/10

sobota, 18 września 2021

KRYPTOS - Force of Danger (2021)


 Tak, pochodzący z Indii Kryptos powraca z nowym albumem. Po świetnym "Afterburner" czekałem na kolejne uderzenie tej kapeli. Na 1 października jest przewidziana premiera "force of danger" i powiem Wam, że jest na co czekać. Znów kapela pokazuje jak świetnie można odtworzyć klimat lat 80 i łączyć nwobhm z klasycznym heavy metalem czy speed metalem. Zresztą czy ta świetna okładka może zwiastować słaby album?

W zespole pojawił się nowy perkusista Vijit Singh, który zasilił band w 2019r. To tyle jeżeli chodzi o zmiany personalne. Stylistycznie nie ma niespodzianki. Nolan i Rohit wciąż czarują swoimi solówkami i chwytliwymi solówkami. Kryptos to przede wszystkim charakterystyczny wokal Nolana Lewisa, który od razu przenosi nas do lat 80. Ma w sobie moc i charyzmę, co czyni go heavy metalowym wokalistą z prawdziwego zdarzenia. Band znakomicie funkcjonuje i mam wrażenie, że wszystko im łatwo przychodzi. Zwłaszcza umiejętność tworzenia hitów. Zawartość mówi sama za siebie.


Nolan Lewis to niezwykle utalentowany muzyk, który czaruje nas przede wszystkim swoim głosem. Za jego sprawa można poczuć klimat płyt Grace digger, czy accept. Nadaje on tego heavy metalowego pazura. Słychać to w genialnym otwieraczu "raging steel". Utwór niby banalny, a zachwyca melodyjnością i klimatem rodem z płyt wydanych w latach 80. Panowie mają do tego smykałkę. Kolejna petard to "hot wired" i tutaj słychać sporo klasycznych zespołów i to żadna ujma. Kryptos niszczy po raz kolejny.  Fanom Accept czy judas priest na pewno przypadnie do gustu stonowany i przebojowy "dawnbreakers". Brzmi to bardzo klasycznie i o to chodzi.  Najdłuższą kompozycją na płycie jest "Omega Point". Banalne granie, ale i radości dostarcza. Czasami sukces tkwi w prostocie. Całość wieńczy "shadowmancer" który idealnie podsumowuje całość.  Nie zaskoczy was pewnie fakt, że to kolejny udany utwór na płycie. To taki hold dla dokonań accept, ale całej epoki lat 80.

"Force of danger" to nie płyta, który wyznaczy nowy trend czy zrobi rewolucję w heavy metal. To wehikuł czasu, który zabiera do lat 80. Kto kocha proste i szczere granie, w którym liczy się dobra melodia i energia ten musi posłuchać to co wyprawia kryptos. Panowie są na fali.

Ocena 8.5/10

środa, 3 lipca 2019

KRYPTOS - Afterburner (2019)

Tylko pochodzący z Indii Kryptos potrafi umiejętnie połączyć elementy heavy, speed metalu i NWOBHM. Tylko oni mają talent do mieszania twórczości Kreator, Destruction z Iron Maiden czy Judas Priest. Warto wiedzieć, że Kryptos działa od 1998r i ma już na swoim koncie 5 albumów, a ten najnowszy zatytułowany "Afterburner" to prawdziwa perełka. Band mnie kupił szczerością, pomysłowością i wysokiej klasy materiałem. Jeśli ktoś szuka płyty w klimatach lat 80 i chce się przy tym dobrze bawić, ten powinien odpalić "Afterburner".

Już sama okładka daje wyraźny sygnał słuchaczowi czego mamy się spodziewać po zawartości. Nawet brzmienie zostało tak podrasowane by jeszcze lepiej oddać klimat lat 80. Band napędza charyzmatyczny wokalista Nolan Lewis. Jego maniera jest iście thrash metalowa. Do tego trzeba przyznać, że sprawdza się również w roli gitarzysty. Razem z Rohitem Chaturvedi dają czadu i stawiają na proste i chwytliwe partie gitarowe. Brzmi to imponująco i jest czym się zachwycać.

Materiał jest krótki i bardzo treściwy. Na start dostajemy tytułowy "Afterburner"  i to jest prawdziwa petarda, Zadziorny riff, szybkość i klimat NWOBHM. Dalej mamy nieco hard rockowy "Cold Blood" czy przebojowy "Dead of night". Nieco stonowany "Red dawn" to ukłon w stronę heavy metalu spod znaku accept czy judas priest. Znów granie na wysokim poziomie. Więcej energii i speed metalu można uświadczyć w "Crimson queen". Całość zamyka rozbudowany i nieco bardziej stonowany "into the wind".

Nie ma rewolucji, nie ma tutaj czegoś czego byśmy już nie słyszeli. Jednak ma to swoje plusy. Płyta jest łatwa i przyjemna w odbiorze. Czasami granie sprawdzonych patentów bardziej się opłaca. Kawał solidnego heavy metalu z domieszką NWOBHM.

Ocena: 8/10