sobota, 23 września 2017

ARCH ENEMY - Will to power (2017)

Dla wielu fanów melodyjnego death metalu Arch Anemy to jeden z tych zespołów, który zaliczyć należy do tych najbardziej rozpoznawalnych. Ta kapela osiągnęła w sumie wiele z Angelą Gossow i mało kto przypuszczał, że nadejdą kiedyś czasy, kiedy Arch Anemy będzie miał nową wokalistkę. Nowy etap rozpoczął się w 2014r, kiedy do zespołu dołączyła  Alissa White - Gluz. Nowa wokalistka wniosła spory pokład energii i świeżości. Jest nieco inna od Angeli, ale ma swoją technikę i klasę i czyni zespół wyjątkowym. Nadaje muzyce sporo melodyjności i zadziorności. To było słychać na pierwszym jej albumie z Arch Enemy czyli "War Eternal". Najnowsze dzieło ukazuje się po 3 letniej przerwie i rozwija cechy zaprezentowane na poprzednim albumie. "Will to power" to wyjątkowy album i to już nie chodzi o to, że zespół rozkręcił się z Allisą, ale też pod tym względem, że jest to pierwszy album z nowym gitarzystą - Jeffem Loomisem. Znany gitarzysta z Sanctuary czy Nevermore dołączył do Arch Anemy w 2014r. Na nowym albumie jest dzięki niemu sporo ciekawych melodii, riffów i dzieje się naprawdę sporo. Album jak i zespół sporo zyskał na tym transferze. Już promujący "The world is Yours" ukazał właśnie atuty Loomisa i to ile wniósł z swoim przyjściem. Idealny kawałek promujący, który należy zaliczyć do tych najlepszych w historii grupy. Bardzo dobrze wypada też melodyjny i marszowy "the eaglies flies alone", który również promował nowy krążek. Płyta jest agresywna, nie brakuje typowego death metalu, co słychać w "The Race", który atakuje nas na początku płyty. Zaskakuje spokojny i komercyjny "Reason to believe", ale to jest dobry sposób na urozmaicenie albumu death metalowego. Zespół znakomicie wypada w bardzo melodyjnych kawałkach pokroju "Murder scene" czy "First day in Hell". W takim "Days of retribution" zespół wkracza w rejony power metalu.  Warto jeszcze wyróżnić podniosły i nieco symfoniczny "a fight i must win". Nie ma słabych kawałków i w zasadzie od początku do końca jest utrzymany wysoki poziom. Mamy szybkie kawałki jak i wolne, stonowane, tak więc nie ma grania na jedno kopyto. Udało się utrzymać poziom z "war Eternal" i spora w tym zasługa Jeffa. Dobra Robota!

Ocena: 9/10

3 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Muzycznie i brzmieniowo na pewno jest świetnie, ale głosu pani wokalistki nie jestem w stanie znieść.

    OdpowiedzUsuń
  3. ło matko, Łukasz, kiedy ty z tego wyrośniesz? przecież to beznadzieja

    OdpowiedzUsuń