czwartek, 18 stycznia 2018

CRIMSON DAY -At the mountains of madness (2018)

Opowieść "W górach szaleństwa" Hp Lovecrafta przyprawia o ciarki i jest to jedna z moich ulubionych. Tak więc długo się nie zastanawiałem czy sięgnąć po najnowszy album Crimson Day.  Fiński band działa od 2013r i skupia się na graniu heavy metalu, w którym jest miejsce na patenty spod znaku Portrait czy Iron maiden. Panowie stawiają na klimat, na ciekawe melodie i wyraziste riffy.  Drugi album tej formacji nosi tytuł właśnie "At the mountains of madness" i jest to kontynuacja tego co band wypracował na debiutanckim albumie, ale wszystkiego jest więcej. Band może nie jest znany szerszej publiczności, ale ten album w tym roku warto obczaić. Lassi Landstrom zasilił zespół w 2016 roku i zmienił go na plus. Ma specyficzny głos i czyni z tym naprawdę cuda. Arii i Jesse z kolei tworzą zgrany duet gitarowy i stawiają na prawdziwe heavy metalowe riffy. Jest w tym polot, pomysł i sporo ciekawych rozwiązań. Tytułowy "At the mountains of Madness" atakuje słuchacza niezwykłą dynamiką, energią i klasycznymi rozwiązaniami. Jest mroczny klimat, który potrafi oczarować od samego początku. Robi to wszystko spore wrażenie, a to dopiero początek. Nutka progresywności i rocka mamy w zakręconym "The Final Hour". Band jest elastyczny i nie zanudzają nas jednym motywem. Kto lubi szybkie, agresywne granie spod znaku speed/power metalu ten bez wątpienia polubi rozpędzony "My last Rites", który zaczyna się bardzo spokojnie i tajemniczo.  Kolejna petarda na płycie to zadziorny "Welcome to Wasteland", który zaskakuje polotem i chwytliwym refrenem. Warto też zwrócić uwagę na dynamiczny i agresywny "Beasts of Prey". Na płycie jest pełno przebojów i to czyni album również łatwiejszy w odbiorze. Jednym z nich jest bez wątpienia podniosły "Untill the end". Całość zamyka kolos trwający 9 minut "Crimson Shores". Miłe zaskoczenie, bo nie spodziewałem się  tak udanego wydawnictwa. Przybrudzone brzmienie, dobrze dopasowane melodie i ciekawe pomysły na aranżacje. Do tego wszystkiego nawiązanie do Lovecrafta i mamy w efekcie naprawdę bardzo dobry album. Jedna z ciekawszych płyt miesiąca styczen 2018.

Ocena: 8.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz