czwartek, 20 listopada 2025

NUMENOR - Runes of power (2025)


 Pierwsze płyty serbskiego zespołu Numenor były znakomite i udowadniały, że można z powodzeniem połączyć melodyjny death metal, power metal i folk metal. Grupa nigdy nie kryła swojej fascynacji twórczością Blind Guardian — nagrała nawet cały album z ich coverami, a Hansi Kürsch wielokrotnie pojawiał się gościnnie w nagraniach. Numenor działa od 2009 roku i teraz powraca z piątym albumem studyjnym zatytułowanym Runes of Power, który ukaże się 21 listopada nakładem Elevate Records.


Niestety jest to kolejna rozczarowująca pozycja w dyskografii Numenor. Na nowej płycie pełno jest niedopracowanych riffów i melodii, a całość sprawia wrażenie nijakiej i chaotycznej, jakby zespół sam nie wiedział, w jakim kierunku chce podążać. Brakuje chwytliwych kompozycji i wyrazistych gitarowych motywów, które wcześniej były znakiem rozpoznawczym zespołu. Numenor utracił swój dawny pazur i drapieżność. Szkoda, bo zadbano o mocne, zadziorne brzmienie i efektowną, klimatyczną okładkę. Niestety sam materiał nie broni się tak dobrze.


Gitarzysta Branković nie sieje już takiego zniszczenia jak kiedyś, a jego partie pozbawione są dawnej kreatywności i zdecydowania. Także forma wokalna Miranovicia pozostawia sporo do życzenia — często brakuje mu mocy, agresji i charakterystycznej ekspresji. Spróbujmy jednak poszukać pozytywów.


Średnio wypada otwierający Tanelorn — słychać próbę nawiązania do klimatów Blind Guardian, ale kompozycyjnie utwór zdaje się niedoszlifowany. Dużo lepiej prezentuje się Arioch, przede wszystkim dzięki chwytliwemu, łatwo wpadającemu w ucho refrenowi. Niestety próżno tu szukać power metalu czy nuty melodyjnego death metalu, które w przeszłości stanowiły o sile zespołu. Bez zaskoczeń najlepszym utworem pozostaje Make the Stand z udziałem Hansiego Kürscha, choć to jedynie odświeżona wersja dobrze znanego kawałka Numenor. Próby wejścia w rejony melodyjnego death metalu pojawiają się w The Nine, lecz tam dominuje chaos i brak spójności. Stormbringer brzmi wręcz komicznie — zespół ewidentnie przeszarżował z aranżacjami i klawiszami. Jednym z jaśniejszych punktów płyty jest energiczny Fight and Die, przywołujący atmosferę wczesnych dokonań Numenor. Miłym zaskoczeniem okazuje się również zadziorny, mocniejszy Bewitched Seas. Album zamyka klimatyczny Dragon of Erebor, w którym ponownie pojawiają się echa stylu Blind Guardian.


Niestety Numenor po raz kolejny zawodzi. To zespół, który stać na stworzenie wybitnego albumu, lecz ostatnio ma wyraźny problem z dostarczeniem przemyślanego i dojrzałego materiału, który porwie słuchacza znakomitymi kompozycjami i zapadającymi w pamięć melodiami. Szkoda.


Ocena: 4/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz