Debiut niemieckiego Skull & Crossbones był naprawdę udany i jasno pokazał, że zespół potrafi grać oraz ma sprecyzowaną wizję własnego stylu. Formacja stawia na miks heavy i power metalu, utrzymany w klimatach Brainstorm, Mystic Prophecy, Primal Fear czy przede wszystkim Stormwitch. Nie powinno to dziwić, skoro w składzie znajdują się trzej byli muzycy Stormwitch. Grupa błysnęła na debiucie, a na drugim albumie, zatytułowanym „Time”, konsekwentnie utrzymuje wysoki poziom. Płyta miała premierę 14 listopada nakładem Massacre Records.
W porównaniu z debiutem pojawił się nowy perkusista, Bernd Heining, jednak reszta składu pozostała bez zmian. Zespół wiernie trzyma się obranej stylistyki i dba o jakość brzmienia. Największą siłą Skull & Crossbones pozostaje gitarowy duet Schmietow / Koło, który umiejętnie łączy drapieżność riffów z chwytliwą melodyką. Współpraca obu gitarzystów naprawdę robi wrażenie. Całość spina charakterystyczny, rasowy wokal Tobiego Hübnera – idealnie dopasowany do tego rodzaju muzyki. Potrafi on zaśpiewać zarówno melodyjnie, jak i zadziornie, dzięki czemu album zyskuje wyrazisty, melodyjny charakter. Mocny skład bezpośrednio przekłada się na końcowy efekt.
Okładka jest o wiele ciekawsza niż ta z debiutu, a samo brzmienie zespołu znacznie się rozwinęło. Materiał jest dopracowany i pełen potencjalnych hitów. Całość wypada przebojowo, żywiołowo i wyjątkowo melodyjnie. Zespół wyraźnie zadbał o to, by słuchacz ani przez chwilę się nie nudził.
Już sam otwieracz – „Echoes of Eternity” – to rasowy killer: mocny riff, chwytliwy refren i solidna dawka power metalu w klimatach Primal Fear czy Gamma Ray. Kapitalny początek. W „Labyrinth of Time” dostajemy bardziej stonowany, marszowy heavy metal z wyraźnymi odniesieniami do Manowar czy Saxon. Znów duży plus za pomysłowość i dbałość o detale. Świetnie buja „Time Thief”, gdzie inspiracje Gamma Ray słychać wyjątkowo wyraźnie. Błyskotliwe popisy gitarowe i przemyślany motyw przewodni potrafią wręcz wbić w fotel. Znalazło się też miejsce na bardziej nastrojowy „The Illusionist”, balansujący pomiędzy heavy metalem a hard rockiem. Umiejętne budowanie napięcia robi duże wrażenie, a album zyskuje dzięki temu na różnorodności. Typowy niemiecki heavy/power metal w duchu Primal Fear czy Gamma Ray dostajemy w rozpędzonym „The Price” – to absolutna klasyka gatunku podana w najlepszym wydaniu. Ten utwór trafia w mój gust idealnie. Najdłuższy na płycie „Passing Hours” także nie zawodzi. Zespół nie trzyma się jednego schematu i wciąż potrafi pozytywnie zaskakiwać, a refren to czytelny ukłon w stronę power metalu z przełomu lat 80. i 90. „Eye of Wisdom” to kolejny wyraźny hołd dla stylistyki Primal Fear. Niestety, na albumie trafia się również wpadka – rockowy „Nocturnal Dreams” odstaje klimatem od reszty materiału i wyraźnie gryzie się z pozostałą zawartością. Finał przynosi energiczny, przebojowy „The Ocean’s Call”, w którym pobrzmiewają echa Running Wild. Bardzo mocne zakończenie – więcej takich hitów mile widziane.
Po dwuletniej przerwie Skull & Crossbones wracają w świetnym stylu, serwując kolejną porcję chwytliwych numerów i solidnych riffów. „Time” w pełni oddaje urok i esencję niemieckiego heavy/power metalu. To album zdecydowanie godny uwagi.
Ocena: 8.5/10

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz