środa, 5 stycznia 2022
SCREAM MAKER - Bloodking (2022)
Pandemia okazała się przeszkodą dla wielu kapel heavy metalowych. To powód opóźnień wielu wydawnictw i podobny los spotkał "Bloodking" naszego rodzimego Scream Maker. O tym albumie mówiło się już dawno, to też oczekiwania były ogromne. Ciśnienie rosło i ciekawość zaczęła zżerać każdego dnia. W końcu to nie jakieś żółtodzioby, tylko jeden z najważniejszych zespołów heavy metalowych na polskiej scenie metalowej. Premiera "Bloodking" przewidziana jest na 27 stycznia tego roku. Już mogę wam zdradzić, że jest na co czekać.
6 lat przyszło czekać fanom Scream Maker na nowe dzieło. Można rzec, że to kawał czasu. Jednak ten czas band nie zmarnował i pozwolił sobie dopracować album niemal w każdej sferze. Kapela urosła w siłę,bowiem Scream Maker brzmi niezwykle dojrzale na nowym albumie i słychać, że wbili się na kolejny poziom. Oczywiście są dalej sobą, bo trzymają się klasycznego heavy metalu z elementami power metalu czy hard rocka. Klimat lat 80 jest, ale nie brakuje też w tym wszystkim współczesnego pazura. Scream maker nie byłby sobą, gdyby nie zabrał nas w rejony Dio, Judas Priest, czy Iron Maiden, a przy tym dostarczając sporą liczbę hitów. Zestawiając "Bloodking" z poprzednimi albumami warszawskiej formacji, to można odnieść że to ich najlepszy album.
Ciekawa i przyciągająca uwagę okładka to tylko jeden aspekt, który wzbudza pozytywne emocje. Brzmienie jest współczesne, mocne i bardzo wyraziste, Płyta sporo mocy zyskuje dzięki temu. Gitarowe popisy Michała dostarczają sporo frajdy, bo nie ma tu wymuszonych dźwięków, wszystko jest naturalne i najważniejsze że jest heavy metalowy pazur i cały czas się coś dzieje. Oczywiście na brawa zasługuje niezwykle uzdolniony Sebastian Stodolak, który z płyty na płytę staje się jeszcze lepszym wokalistą. To jest bez wątpienia duma naszego kraju i jeden z najlepszych wokalistów na naszej scenie metalowej.
Techniczne nie mam zarzutów, to jak jest z zawartością? Dostajemy niezwykle zróżnicowany materiał, a zarazem bardzo spójny. Nieco przeraża 14 utworów i tutaj ja bym się pokusił o skrócenie płyty, ale i tak nie powodów do narzekania. "Invitation" to tak naprawdę intro, a taki "Mirror, Mirror" to soczysty heavy/power metal, który spełnia europejskie wymagania. Fani takiego Brainstorm, czy Primal fear odnajdą się w tym kilerze, to na pewno. Jakże wymiata melodia w tytułowym "Bloodking". Cudo i prawdziwy hit. Brzmi klasycznie, łagodnie, ale bardzo pomysłowo. Brawo Scream Maker. Znamy też singlowy "When our fight is over" i tutaj band idealnie miesza hard rocka w stylu Dokken z heavy metalem w stylu judas priest. Tutaj band ewidentnie stawia na klimat lat 80. Syreny zawsze zwiastują killer i tak też jest z "End of the world". Oj Scream maker stawia na cięższe riffy tutaj, a to skutkuje killerami pierwszej klasy. Echa Judas Priest czy Primal Fear są tutaj jak najbardziej na plus. W końcu doczekałem się utworu o nazwie "Scream maker" i ten radosny metalowy hymn na pewno sprawdzi się podczas koncertów. Kolejny singiel to równie energiczny i bardzo przebojowy "Hitting the wall". Klasycznie i z wielką gracją band tutaj gra. Jest troszkę Ac/dc i komercyjnego rocka w "Join the mob", a także miła i lekka ballada "Die in me". Ciekawie wypadają mroczne i nieco bardziej rozbudowane kompozycje jak "Candle in the wind" czy "Tears of rage", które momentami przypominają mi black sabbath z Tonym Martinem na wokalu.
Scream Maker jest jednym z najważniejszych zespołów na polskim rynku i "Bloodking" to tylko potwierdza. Bardzo dobrze wyważony album, który ma sporo heavy/power metalowych ciosów, ale jest też miejsce na hard rockowe szaleństwo, na nowoczesne brzmienie i klimat lat 80, na komercyjny rock, czy wpadające w ucho hity. Ten album spełnia wszelkie standardy i dostarcza sporo frajdy. Warto było czekać, bo tak naprawdę dostajemy najlepszy album Scream Maker. Brawa dla zespołu i oby kolejny album ukazał się znacznie szybciej. Kto nie zna tej kapeli to najwyższy czas to zmienić, a fani na pewno się nie zawiodą.
Ocena: 8.5/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz