środa, 1 listopada 2023

SORCERER - Reign of the reaper (2023)


 W 2020r szwedzki Sorcerer zawiesił sobie poprzeczkę bardzo wysoko.  "Lamenting of the innocent" okazał się prawdziwym przejawem geniuszu muzycznego szwedzkiej formacji. To nie tylko epicki doom metal, ale również sporo soczystego heavy metalu. Minęły 3 lata i czas zmierzyć się z następcą, czyli "Reign of The Reaper". Nie udało się powtórzyć sukcesu tamtejszej płyty, ale nie oznacza to, że można rzucić nowy krążek Sorcerer w kąt i dać spokój z nowym materiałem. To wciąż wysoki poziom, czasami nawet nie dostępny dla sporej części kapel heavy metalowych.

Słuchając nowego krążka tej zasłużonej formacji to można odnieść wrażenie, że doom metal jest tutaj gdzieś na dalszym planie, w bardzo małej ilości. Więcej tutaj odesłań do melodyjnego metalu, do klimatów Black Sabbath z czasów Tony Martina. Brzmi to na pewno ciekawie i może się podobać.  Gitarzyści Hallgren i Niemann nieco ospali, nieco mało widoczni, ale starają się trzymać poziom. W tej całej machinie, to właśnie oni najsłabiej wypadają. Gwiazdą tutaj niezmiennie jest Engberg. Niesamowity wokalista, który potrafi oczarować słuchacza swoją techniką i wrażliwością. Na nowym albumie odwala kawał dobrej roboty. Czasami to właśnie on odwraca uwagę, kiedy sam utwór jest nieco słabszy. Tak dzieje się w przypadku lżejszego "Eternal Sleep". Utwór dopiero mocy nabiera w drugiej części. Jeśli na coś zwrócić uwagę to z pewnością na zadziorny i nieco mroczniejszy "morning Star" i już na wstępie czuć klimat Black Sabbath z ery tony Martina. Oj podoba mi się to co słyszę. Te elementy zostają pogłębione w mroczniejszym i bardziej dojrzałym "Reign of the Reaper". Piękny ukłon w stronę ery Tony Martina w Black Sabbath. Sorcerer odrobił zadanie domowe. Troszkę bardziej energiczny w swojej stylistyce jest "Thy Kingdom Will come". Równie żywiołowy i melodyjny jest "Curse Of Medusa" i to wciąż granie na wysokim poziomie. Jeśli ktoś szuka rasowego epickiego doom metalu, ten znajdzie to w zamykającym "Break of dawn", który oddaje to co najlepsze w Sorcerer. Prawdziwa perełka.

Nie udało się powtórzyć sukcesu "Lamenting the innocent", ale to wciąż granie na wysokim poziomie. Znakomity wokal Engberga, sporo nawiązań do Black sabbath z mojej ulubionej ery, no i wszystko zagrane na wysokim poziomie. Może troszkę mało w tym wszystkim epickiego doom metalu, no ale co zrobić? Miejmy nadzieje, że band w przyszłości jeszcze stworzy na miarę wspomnianego wcześniej poprzednika. Póki co polecam nowy krążek Szwedów. Warto posłuchać.

Ocena: 8.5/10

3 komentarze:

  1. Nie znam jeszcze żadnego utworu z tej płyty, a po tej recenzji trudno się połapać jak naprawdę jest, bo opis niby mi pasuje, ale nie całkiem do końca, szczególnie w ostatecznej ocenie ,,Reign of the Reaper,, , a że po poprzedniej i ponadczasowej ,, Lamenting of the Innocent,, , apetyt jest bardzo, bardzo duży, to jeszcze trochę poczekam z przesłuchaniem...

    OdpowiedzUsuń
  2. ,,Morning Star,, lgnie do ciała niczym ,,czarna magia,, do pozbawionej czystej, bo boskiej energii ,,Wakan Tanka,, wystawionej na przeciągi duszy, potęga brzmienia niezaprzeczalna, ale ten ,, I,am Lucifer,, jakoś pobrzmiewa w refrenie zbyt często i zbyt pociągająco. Utwór fenomenalny, ale właśnie ... Śmierdzi siarką...

    OdpowiedzUsuń