poniedziałek, 6 listopada 2023

NOVA SKELLIS - Life Amongs The Damned (2023)


Hołd dla lat 80, tak można by określić debiutancki album międzynarodowej grupy o nazwie Nova Skellis. Grupę tworzy trzech muzyków czyli perkusista Jorg Quaquil, gitarzysta Alex Spalvieri oraz basista i wokalista Falcon Eddie Green. Panowie postanowili stworzyć muzykę dla miłośników lat 80, dla tych co pałają miłością do Iron Maiden, Judas Priest, Dio czy Black Sabbath, ale nie tylko. Mogłoby się wydawać, że trudne zadanie stoi przez Nova Skells, bo takich kapel jest pełno. Sprostali wyzwaniu i nagrali album, który jest solidny i może się podobać.

Już sama okładka przykuwa uwagę i zachęca by sięgnąć po zawartość.  Do tego dochodzi nieco przybrudzone i surowe brzmienie, które idealnie współgra z stylistyką i klimatem lat 80.  Największą gwiazdą jest tutaj Eddie Green i jego niesamowity głos. Momentami przypomina manierę Roba Halforda, momentami też coś Marca Storace. Znakomita charyzma, feeling i technika. Właściwy człowiek na właściwym miejscu.

Dużo dobrego się dzieje na płycie, choć to wszystko brzmi znajomo i wtórnie. Nie oryginalność jest tutaj istotna, a pozytywna energia, szczery przekaz, a przede wszystkim dobra zabawa. Już otwierający "Life amongst the damned" brzmi jak hołd dla iron maiden. Kawał porządnego heavy metalu w klasycznej odmianie. Podobne klimaty mamy w przebojowym "Gods to strike You down", który wyróżnia się zadziornym riffem i łatwo w padającym w ucho refrenie. Echa starych płyt Judas Priest można uchwycić w "Wicked Child" czy "Something Wicked this way comes". Mamy też dwa mroczne i bardziej złożone kawałki, gdzie słychać echa twórczości Black Sabbath i mowa tu o "All the comfort of the graveyard" i zamykający album "Once Upon A time". Zwłaszcza ten ostatni kawałek imponuje mrocznym feelingiem, pomysłowym głównym motywem. Dużo dobrego się dzieje, a kapela z pewnością błyszczy.

"Life amongs the damned" to nie jest płyta wybijająca się oryginalnością czy też świeżymi pomysłami, dalekie też to od ideału. Jednak dobrze się tego słucha, wokalista odwala kawał dobrej roboty, a i sama muzyka jest solidna i faktycznie oddaje w pełni klimat lat 80. Jest kilka perełek jak choćby zamykający kolos czy energiczny otwieracz. Warto posłuchać, może i Wy coś znajdziecie dla siebie. Kapela ma potencjał i liczę, że w przyszłości go w pełni wykorzystają.

Ocena: 7/10
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz