11
lat funkcjonowania włoskiego Icy steel minęło bardzo szybko, a
przez ten czas zespół zdobył grono fanów i uznanie na
scenie metalowej. Specjalizują się w graniu soczystego heavy/power
metalu w którym nie brakuje rycerskiego pazura i epickiego
charakteru. Ich sukces tkwi w szybkich i zadziornych riffach, dużej
dawce melodyjności. Icy Steel to maszynka do tworzenia hitów.
Na 4 albumie „Through the ashes” potwierdzają tylko, że trzeba
się z nimi liczyć.
Najnowsze dzieło to dwu płytowe wydawnictwo, które daje nam 60 minut soczystego heavy metalu na wysokim poziomie. Choc okładka jest dość chłodna i bez wyrazu, to jednak panowie nadrabiają mocnym i zadziornym riffem, a także dopracowanym materiałem. Sama zawartość jest urozmaicona, przeplatana różnymi ciekawymi motywami, a wszystko po to, żeby słuchać był cały czas pobudzony. Każdy utwór ma w sobie coś co pozwala przeżywać i rozpamiętywać daną kompozycją. Icy Steel to przede wszystkim świetny i charakterystyczny wokal Stefano. Opanował śpiew w wysokich rejestrach, jak i te bardziej emocjonalne śpiewanie. Bez wątpienia jest on ważnym ogniwem zespołu. Z kolei partie gitarowe wygrywane przez Stefano i Pietro są klimatyczne, melodyjne i potrafią zaskoczyć pomysłowością. Nie ma powodów by narzekać.
Album podzielono na dwie płyty. Pierwsza ma podtytuł before i zawiera większą część materiału. Na sam start dostajemy petardę w postaci „Fire and flames”, który pokazuje że zespół jest w formie. Prosty, energiczny riff zdaje tutaj egzamin. Niby oklepane patenty, ale sprawdzają się. Tutaj też słychać ciekawe i wciągające pojedynki na solówki. Nieco rozbudowany „The day became night” jest bardziej toporny, bardziej złożony. Zespół daje upust swoim pomysłom i nie chce iść na łatwiznę. Echa iron Maiden czy Helloween można doszukać się w przebojowym „Ritual of the Wizzard”. Jest to jeden z mocniejszych punktów na płycie. Dalej mamy marszowy i bardziej epicki „last thing to destroy” w którym Icy steel momentami przypomina Crystal Viper. Oprócz szybkich i mocnych heavy metalowych hymnów jest też miejsce na lekki i przyjemny rockowy utwór w postaci „Today the rain cries”. „Ashes of glory” potrafi ukoić swoim ciepłym klimatem i druga płyta zatytułowana „After” jest bardziej spokojna i balladowa.
Nie ma mowy o rewolucji w muzyce Icy Steel, ale trzeba przyznać że zespół nagrał przemyślany i solidny album. Mocne riffy, chwytliwe melodie i urozmaicenie sprawiają że płyty nie nudzi. Icy Steel jest w formie i „through the ashes” to potwierdza.
Ocena: 7/10
Najnowsze dzieło to dwu płytowe wydawnictwo, które daje nam 60 minut soczystego heavy metalu na wysokim poziomie. Choc okładka jest dość chłodna i bez wyrazu, to jednak panowie nadrabiają mocnym i zadziornym riffem, a także dopracowanym materiałem. Sama zawartość jest urozmaicona, przeplatana różnymi ciekawymi motywami, a wszystko po to, żeby słuchać był cały czas pobudzony. Każdy utwór ma w sobie coś co pozwala przeżywać i rozpamiętywać daną kompozycją. Icy Steel to przede wszystkim świetny i charakterystyczny wokal Stefano. Opanował śpiew w wysokich rejestrach, jak i te bardziej emocjonalne śpiewanie. Bez wątpienia jest on ważnym ogniwem zespołu. Z kolei partie gitarowe wygrywane przez Stefano i Pietro są klimatyczne, melodyjne i potrafią zaskoczyć pomysłowością. Nie ma powodów by narzekać.
Album podzielono na dwie płyty. Pierwsza ma podtytuł before i zawiera większą część materiału. Na sam start dostajemy petardę w postaci „Fire and flames”, który pokazuje że zespół jest w formie. Prosty, energiczny riff zdaje tutaj egzamin. Niby oklepane patenty, ale sprawdzają się. Tutaj też słychać ciekawe i wciągające pojedynki na solówki. Nieco rozbudowany „The day became night” jest bardziej toporny, bardziej złożony. Zespół daje upust swoim pomysłom i nie chce iść na łatwiznę. Echa iron Maiden czy Helloween można doszukać się w przebojowym „Ritual of the Wizzard”. Jest to jeden z mocniejszych punktów na płycie. Dalej mamy marszowy i bardziej epicki „last thing to destroy” w którym Icy steel momentami przypomina Crystal Viper. Oprócz szybkich i mocnych heavy metalowych hymnów jest też miejsce na lekki i przyjemny rockowy utwór w postaci „Today the rain cries”. „Ashes of glory” potrafi ukoić swoim ciepłym klimatem i druga płyta zatytułowana „After” jest bardziej spokojna i balladowa.
Nie ma mowy o rewolucji w muzyce Icy Steel, ale trzeba przyznać że zespół nagrał przemyślany i solidny album. Mocne riffy, chwytliwe melodie i urozmaicenie sprawiają że płyty nie nudzi. Icy Steel jest w formie i „through the ashes” to potwierdza.
Ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz