Tęsknie za dawnym stylem Sonata Arctica i Stratovarius. Złote lata te kapele mają dawno za sobą i raczej nic się nie zmieni w tej kwestii. Na szczęście pojawiają się młode zespoły, które starają się wypełnić tą lukę i pójść w kierunku stylów wypracowanych przez te kultowe kapele. Przykładem takiego stanu rzeczy jest bez wątpienia debiutancki album fińskiej formacji Nibiru Ordeal. "Solar Eclipse" to podróż w czasie i band gwarantuje nam przednią zabawę. Tak właśnie jest.
Band zadbał o każdy detal i nie ma tutaj miejsca na fuszerkę. Każdy szczegół jest dopracowany. Mamy okładkę, która przykuwa uwagę swoim motywem i kolorystyką. Jest też mocne, nieco chłodne brzmienie, które przypomina najlepsze płyty Sonata Arctica. Tak to powinno brzmieć. Muzycy wiedzą co robią i robią to na wysokim poziomie. Melodie są rozegrane z polotem, a riff są pełne energii i miłości do power metalu. Pochwalić muszę gitarzystę Mirko, który zna od podstaw muzykę Sonaty Arctica, Helloween czy Stratovarius. Słychać wpływy tych kapel, ale nie brakuje ciekawych rozwiązań czy techniki. Kluczową rolę odgrywa tutaj głos Andiego, który sprawdza się w wysokich rejestrach, jak i w bardziej klimatycznych kompozycjach.
"Gone With the wind" to klasyczny utwór Sonata Arctica. Ta melodia, aranżacje i poprowadzenie linii melodyjnych. Tak to powinno brzmieć. Dalej mamy złożony i bardziej zadziorny "Spacebeast" i tutaj band tworzy ciekawy, chłodny klimat. Dzieje się sporo i nie ma miejsce na nudę. Stonowany i nieco progresywny "Icon 21" pokazuje jak band jest elastyczny. Kto kocha "Ecliptica" Sonaty Arctica ten zostanie oczarowany za sprawą szybkiego i przebojowego "Demons and angels". Tutaj Nibiru Ordeal pokazuje klasę i swój prawdziwy potencjał. W podobnym klimacie mamy "Manual to Life", który jest kwintesencją power metalu lat 90. Band jest specem od ciekawych melodii, bo ta w "Civilization" jest po prostu urocza. Niby jest lekko i przyjemnie, to jednak potrafi poruszyć słuchacza. Nibiru Ordeal pokusił się też o 13 minutowy kolos i w tej kategorii "Vortex of dead galaxies" sprawdza się idealnie. Bardzo ciekawy i epicki kawałek, który potrafi oczarować klimatem s-f. Drugi kolos to "Solar Eclipse", czyli fiński power metal w pigułce. Znakomita petarda na sam koniec tej świetnej płyty.
Sonata Arctica niech gra sobie pop metal, ja mam teraz Nibiru ordeal, który kontynuuje to co niegdyś grała ta kultowa kapela. Dobrze wyważona płyta, pełna dynamiki, przebojowości, ale i z progresywnym zacięciem. Świetny debiut fińskiej formacji, która szturmem wdarła się na salony, jeśli chodzi o tegoroczny power metal. Brawo!
Ocena: 8.5/10
Każdy szczegół jest dopracowany
O właśnie to jest to:) w pełni się zgadzam. Gdyby jeszcze można to normalnie kupić na krążku.STEFAN
OdpowiedzUsuń